Reklama

Bohater bez akcji

"Iron Man 2", reż. Jon Favreau, USA 2010, polski dystrybutor UIP, premiera kinowa 30 kwietnia 2010 roku.

W jaki sposób Iron Man załatwia potrzeby fizjologiczne, mając na sobie swoją zbroję? Jeśli ktokolwiek potrzebował odpowiedzi na to pytanie - "Iron Man 2" powinien go usatysfakcjonować. Pozostali widzowie mogą czuć się odrobinę rozczarowani. Druga część niespodziewanego hitu sprzed dwóch lat nie dostarcza już tylu pozytywnych emocji.

Fabuły zasadniczo nie trzeba omawiać, ponieważ toczy się ona w najbardziej łatwy do przewidzenia sposób. Warto jedynie wiedzieć, że Tony Stark (Robert Downey Jr.) po ujawnieniu światu swojego mechanicznego alter ego nie tylko "sprywatyzował pokój na świecie" i stał się bohaterem narodowym, ale zwrócił przeciwko sobie amerykański Departament Obrony oraz niejakiego Ivana Vanko (w tej roli nie-do-końca rasowy Rosjanin, czyli Mickey Rourke). Resztę zwrotów akcji tak naprawdę zdradził już zwiastun filmu. Kto go nie widział - domyśli się fabuły po kilkunastu minutach.

Reklama

Chciałoby się teraz napisać, że w filmach o superbohaterach tak naprawdę liczą się spektakularne sceny akcji i kosmiczne efekty specjalne. Szkoda tylko, że w filmie "Iron Man 2" twórcy przygotowali dla widzów tylko trzy takie "momenty".

Co ciekawe, w "Iron Manie 2" zabawne okazują się być niektóre sceny aktorskie. Robert Downey Jr. jest, jak zawsze, bezbłędny. Mickey Rourke - chociaż zupełnie nie pasujący do tej roli - wypada równie świetnie, a niektórych widzów ucieszy gościnny występ Samuela L. Jacksona w roli Nicka Fury'ego (komiksowy "partner" Punishera - na papierze biały). Zresztą panowie wypadają w tym filmie najciekawiej. Postać, którą gra Gwyneth Paltrow jest bezbarwna, a udział w produkcji Scarlett Johanssone to po prostu... niewypał.

Film miałem szansę obejrzeć w towarzystwie mojej dziewczyny, która w pewnym momencie odwróciła się do mnie i powiedziała: "Gdybym oglądała ten film w telewizji, już dawno zmieniłabym kanał". W przeciwieństwie do wcześniejszego "Iron Mana", a na pewno już np. do "Mrocznego rycerza", tego filmu nie powinny oglądać osoby, które nie są miłośnikami komiksu. Fani Stana Lee (który zresztą pojawia się na sekundę w "Iron Man 2") i tak już to wszystko kiedyś widzieli. "Momentów" nie ma - zatem można poczekać, aż tę produkcję pokaże któraś ze stacji telewizyjnych.

6/10

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bohater | MAN
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy