"Bogowie ulicy": Szacunek dla amerykańskich "psów"
Jake Gyllenhaal i Michael Pena wcielają się w gliniarzy z Miasta Aniołów, którzy wpadają na trop groźnych przemytników broni. Ta sprawa wystawi na próbę ich całe policyjne doświadczenie, jak i wieloletnią przyjaźń.
W pierwszej serii wybitnego polskiego serialu kryminalnego "Glina" w reżyserii Władysława Pasikowskiego, kiedy komisarz Jerzy Pawlak (Robert Gonera) zatrzymuje podejrzany samochód (ma ustawkę z informatorem?), jego młodziutki partner Artur Banaś (Maciej Stuhr) zostaje w policyjnej suce. Dzieciak pracuje w "mordercach" tylko kilka dni. Nie do końca rozumie, na czym polegają kontakty z warszawskim półświatkiem. Grzecznie zostaje na siedzeniu pasażera i wtedy padają strzały. Gangsterzy zdejmują Pawlaka. Pewnie gdyby był z nim nadkomisarz Andrzej Gajewski (Jerzy Radziwiłowicz), męty spod ciemnej gwiazdy nie miałyby szans. Wieloletni partner to najlepsze ubezpieczenie. Świeżak może zawieść.
Uliczni strażnicy z Los Angeles codziennie ledwo uchodzą z życiem. Jeżdżą swoimi radiowozami po wyznaczonych rewirach i wiedzą, że niebezpieczny pościg, użycie broni, ratunek w trakcie strzelaniny, czy zmasakrowane zwłoki dziecka to ich chleb powszedni. W tej drużynie amerykańskich niezniszczalnych jest dwóch bohaterów stulecia - Brian Taylor (Jake Gyllenhaal) i Mike Zawala (Michael Pena). Jeden za jednego; zawsze ubezpieczony; stuprocentowe zaufanie stuprocentowe. W pracy najlepsi partnerzy, w życiu prywatnym bracia i kumple. Całkowita symbioza męskich żywiołów. Nie ma mowy o wpadce, postrzale, zamachu przy podejrzanym informatorze, czy utracie choćby kropli krwi. Szczególnie, jak na ratunek czekają obywatele LA, a gangsterzy przeróżnych karteli robią naprawdę brzydkie rzeczy w swoich przyjemnych ogródkach na przedmieściu.
David Ayer, scenarzysta m.in. "Szybkich i wściekłych", czy "Dnia próby" uchodzi za urodzonego eksperta od "brudnych" zakątków i gangsterskich, amerykańskich melin. Dzielnica, w której się wychował, była - z tego co mówią spece od PR-u - prawdziwie piekielna. Stąd korupcja urzędników, stróżów prawa i porachunki prawdziwych kartelowych rzeźników to tematy, które są Ayerowi bliskie. W "Bogach ulicy" (koszmarne tłumaczenie tytułu; można było po prostu - "Koniec zmiany") ekspert od śmierdzących plam na mapie miasta zabrał się za współczesnych herosów. Brian i Mike to rycerze na białych koniach - uczciwi, dobroduszni, szczerzy i oddani swojej robocie do granic możliwości. W przeciwieństwie do klasycznych mundurowych lubią grać prawdziwych macho. Ustawka z czarnoskórym szefem gangu to dla nich pestka. Podobnie jak pościg, trzy zużyte magazynki i kilka trupów. Rachunek jest prosty - zły przegrywa, żeby dobry mógł słodko spać.
W "Bogach ulicy", oprócz gloryfikacji męskich przepychanek i walki o słuszną sprawę, liczy się jeszcze rejestracja "tu i teraz". Brian wszędzie zabiera ze sobą swoją podręczną kamerkę. Dokumentuje życie "amerykańskich psów", którzy momentami naprawdę stają oko w oko z prawdziwie latynoskim niebezpieczeństwem. Gangsterski kartel, w którym oprócz wytatuowanych zbirów z wąsem rządzą równie ostre kobitki-lesbijki, to nie przelewki. Szczególnie jeśli meksykańscy towarzysze wydają wyrok śmierci na "ostatnich sprawiedliwych".
Taryfa ulgowa dla Briana i Mike'a po prostu nie istnieje, chociaż panowie niezwykle skrupulatnie wykonują swoją robotę. Poza pracą liczy się tylko: miłość - dom - rodzina i przyjaźń. Przykładne "amerykańskie psy" jakich naprawdę mało. Żaden z nich nie przypomina podejrzanych poruczników Ferrary, ani polskiej "drogówki" a la Wojtek Smarzowski. Aż miło popatrzeć, jak dobro zwycięża w rytmie wartkiego pościgu. Szczególnie, jeśli czasami zło karze się bardzo boleśnie.
8/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Bogowie ulicy", reż. David Ayer, USA 2012, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 14 grudnia 2012
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!