Reklama

"Bez urazy": Atrakcyjna pozna życiową niedojdę [recenzja]

Niewiele ponad dekadę temu Jennifer Lawrence podbiła serca widzów. Złożył się na to przemyślany dobór ról - z jednej strony osiągnęła komercyjny sukces dzięki "Igrzyskom śmierci", z drugiej zebrała worek nagród za kreacje kobiet po przejściach u Davida O. Russella. Ogromnym czynnikiem była także pozafilmowa osobowość aktorki, niestroniącej od wpadek i niezręczności, które zawsze kwitowała szczerym śmiechem. Bohaterka "Bez urazy" jest złym odbiciem tej bezpretensjonalnej dziewczyny z sąsiedztwa, która po dekadzie odkrywa, że życie nie poszło do końca po jej myśli.

Jennifer Lawrence: Komediowa autoironia

Maddie (Jennifer Lawrence) nie ma ostatnio szczęścia. Komornik właśnie zajął jej auto za niepłacone podatki. Za kilka miesięcy wyeksmituje ją także z jej ukochanego domku. Trzydziestolatka zarabiała przede wszystkim jako kierowca Ubera - bez pojazdu jest więc pozbawiona źródła dochodu. Rozwiązanie znajduje w internecie. Oto majętna para proponuje przekazać jej swój samochód w zamian za randkowanie i przespanie się z Percym (Andrew Barth Feldman), ich nieśmiałym, dziewiętnastoletnim synem. Maddie wzrusza ramionami. Spała z ludźmi z głupszych powodów, a tutaj chodzi o jej dom. Metodą prób i błędów udaje jej się zbliżyć do Percy’ego. Oczywiście para życiowych nieudaczników szybko się zaprzyjaźnia, co tylko komplikuje sytuację kobiety.

Reklama

"Bez urazy" to film stojący na talencie Lawrence. Aktorka z przymrużeniem oka przedstawia postawę, która lata temu przyniosła jej popularność. Filmowa Katniss okazuje się mieć ogromny talent i wyczucie komediowe. Jej reakcje, upadki, krzyki - wszystko wchodzi w odpowiednim momencie. Jednocześnie Lawrence sprzedaje też momenty dramatyczne, ale to nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Maddie - unikającą zobowiązań, niedojrzałą, samolubną - poznajemy jako najgorszą osobę na świecie. Pod koniec filmu szczerze jej kibicujemy. Komediowym złotem okazuje się scena nagiej bójki na plaży.

Dorastanie, golizna i wulgarny humor

W "Grzecznych chłopcach", swoim debiucie fabularnym z 2019 roku, reżyser Gene Stupnitsky opowiadał o trójce chłopców, wchodzących dopiero w wiek dojrzewania, którzy w komiczny sposób konfrontują się ze światem dorosłych. Percy, drugi z protagonistów, wydaje się właśnie takim "grzecznym chłopcem", który nigdy nie wyszedł spod klosza dziecięcej niewinności. Jego relacje z rodzicami, chociaż przerysowane, podszyte są przekonującym poczuciem przerażenia przed dorosłością. Co zaskakujące, towarzyszy ono także Maddie. Szybko okazuje się, że "Bez urazy", mimo golizny i sporej ilości wulgarnego humoru, to - wzorem najlepszych filmów Judda Apatowa - opowieść o dorastaniu. To, że możesz legalnie kupić alkohol i zarabiasz, nie oznacza, że przestałeś być mentalnym dzieckiem.

Ciut za dużo tutaj moralizatorstwa, a nie wszystkie dowcipasy trafiają. "Bez urazy" nie jedzie "po bandzie" tak jak "Grzeczni chłopcy", ale to wciąż idealna pozycja na wakacyjny wieczór. Tym bardziej że Lawrence udowadnia tutaj swoją klasę. Niektórzy obawiali się po zwiastunie, że aktorka poszła drogą Roberta De Niro i zafundowała sobie własne "Co ty wiesz o swoim dziadku?". Nic z tych rzeczy.

7/10

"Bez urazy" (No Hard Feelings), reż. Gene Stupnitsky, USA 2023, dystrybucja: United International Pictures, premiera kinowa: 23 czerwca 2023

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bez urazy (2023)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy