"Ava" [recenzja]: Dziura w lecie

Kadr z filmu "Ava" /materiały prasowe

Słońce, plaża. Czarny pies drepcze pomiędzy opalającymi się ludźmi, aż wreszcie staje przy drzemiącej dziewczynie, aby podjeść trochę frytek z tacki, która leży na jej brzuchu. Dziewczyna otwiera oczy i czuje nagłe ukłucie strachu. Pies wygląda jak dziura wypalona w lecie.

Dziewczyna ma na imię Ava, a jej pole widzenia już niebawem zostanie całkowicie pożarte przez czerń. To świeża, druzgocząca diagnoza: ledwo nastoletnia bohaterka dołączy do przeklętego grona niewidomych. Zrozpaczona matka obiecuje jej, że to będą naprawdę wspaniałe wakacje. Ava, owszem, spróbuje dobrze się zabawić, ale na własnych prawach.

Nie oczekujcie jednak spektakularnych ekscesów. Nie znajdziecie tutaj filmowanych w narkotycznym slow motion seksualnych orgii czy mających drastyczny przebieg napadów na bank. To nie "Spring Breakers" ani tym bardziej "Dzikość serca".

Reklama

Reżyserski debiut Léi Mysius jest utrzymany w stosunkowo realistycznej konwencji, a więc prezentowane w nim młodzieńcze wybryki są dość skromne, skrojone pod niezbyt duże możliwości bohaterki. Największą transgresją Avy jest wycelowanie strzelby w policjantów, który chcą aresztować jej świeżo upieczonego chłopaka, cygańskiego wyrzutka z kolczykiem w wardze, będącego kimś w rodzaju Huckleberry'ego Finna i Zenka z "Tego obcego".

Przez większość czasu Ava zwyczajnie się nudzi, rozglądając się za czymś, co mogłoby zagwarantować jej doniosłe, wiekopomne przeżycia. Nie znaczy to bynajmniej, że seans jest nudnym doświadczeniem. To jeden z tych filmów, w których samo przebywanie z bohaterami w ich świecie stanowi źródło przyjemności. To w znacznym stopniu zasługa odtwórczyni głównej roli, debiutantka Noée Abity. Jej Ava jest introwertyczna, a przy tym obdarzona wewnętrzną siłą, z powodu której zdaje się być otoczona gęstą, pulsująca aurą. Nie można oderwać od niej wzroku.

Ponadto Mysius i jej operator Paul Guilhaume potrafią sprawić, aby ekranowa rzeczywistość nabrała namacalnego, zmysłowego charakteru. W złotym świetle lata wszystko jest wyraźne i piękne. Zabłąkane drobiny piasku, schnące krople wody. Nagość obnażonych ciał, zarówno tych młodych, jak i starszych. Jako że Guilhaume pełnił przy realizacji filmu także funkcję współautora scenariusza, sporo jest tutaj opowiadania za pomocą samych obrazów, które przy bezsprzecznych estetycznych walorach są czymś więcej niż po prostu ładnymi pocztówkami.

Szczególnie wymowny jest kadr wieńczący całą historię: uśmiech, który rozkwita pośród wirujących plam mroku. Radość mimo wszystko. Krotki rozbłysk przed nastaniem wiekuistej ciemności.

7,5/10

"Ava", reż. Léa Mysiu, Francja 2017, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 29 czerwca 2018 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ava
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy