Reklama

"Anioł" [recenzja]: Ten film doda ci skrzydeł

"Anioł" to nie tylko jeden z nielicznych filmów, które w całości powstały w Libanie, kraju nieposiadającym infrastruktury produkcyjnej. To także istotny głos w sprawie tolerancji i akceptacji.

"Anioł" to nie tylko jeden z nielicznych filmów, które w całości powstały w Libanie, kraju nieposiadającym infrastruktury produkcyjnej. To także istotny głos w sprawie tolerancji i akceptacji.
"Anioł" był kandydatem Libanu do Oscara /materiały dystrybutora

W rzeczywistość pokazaną w "Aniele" trudno uwierzyć. Przypomina ona raczej bajeczne wyobrażenie niż faktyczne miasteczko w Libanie. Na jego terenie żyją obok siebie w zgodzie i pokoju muzułmanie i maronici, libańscy chrześcijanie. Historia tego filmu rozegra się wśród tych drugich.

Zaskoczeniem dla zachodniego widza będą przede wszystkim pokojowe stosunki wyznawców islamu i chrześcijaństwa (szczególnie, że Liban graniczy z Syrią, krajem targanym konfliktem, z którego uchodźcy szukają schronienia także w Polsce). Nie zdziwi go za to podejście tamtejszej społeczności do Ghadiego, syna nauczyciela muzyki Leby, który przychodzi na świat z zespołem Downa.

Reklama

W krajach arabskich takie osoby wciąż są spychane na margines. Nie uczestniczą w życiu społecznym, rzadko zdarza się, by przewinęły się jako bohaterowie w dziełach kultury. Pod tym kątem "Anioł" jest istotnym wyjątkiem: mimo baśniowej stylistyki, dokumentuje nastawienie Libańczyków do podobnych osób. Reżyser nie unika w tej części dosłowności. Zwraca uwagę na okrucieństwo i nienawiść mieszkańców w stosunku do chłopca. Ulubionym zajęciem Ghadiego jest przesiadywanie na balkonie, skąd donośnie zawodzi. Poirytowani niezrozumiałymi onomatopejami dziecka sąsiedzi naciskają na Lebę, by oddał syna do zakładu.

W tym momencie kończą się związku filmu z rzeczywistością, przynajmniej w sferze fabularnej. Lebie wraz z oddanymi przyjaciółmi udaje się wcielić w życie plan, w wyniku którego Ghadi stanie się najważniejszą osobą w miasteczku. Chociaż zastosowane przez bohaterów sztuczki trącą naiwnością, nie przeszkadzają wybrzmieć przesłaniu filmu. Twórcy raz po raz obnażają hipokryzję tych, którzy chcieliby pozbyć się Ghadiego. Sami cierpią z wielu powodów: osamotnienia, niespełnienia, zazdrości. Czy rzeczywiście najbardziej irytuje ich hałaśliwość chłopca, czy może bezgraniczna miłość, jaką darzą go rodzice i rodzeństwo?

Podsuwając podobne sugestie, udaje się reżyserowi zachować humor i bezpretensjonalność. Jego film pozbawiony jest moralizatorskich zapędów. Powraca tu raczej stara prawda o tym, że kiedy nie widzimy sensu, wtedy przestajemy się starać. "Anioł" zachęca do starań nie tylko widzów. Przekonał także tamtejszych decydentów do spraw kultury. To oni wystawili go w wyścigu po Oscara. I to bynajmniej nie ze względu na brak silnej konkurencji.

7/10

"Anioł" (Ghadi), reż. Amin Dora, Liban 2013, dystrybutor: Aurora films, premiera kinowa: 21 sierpnia 2015

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy