"Anatomia": Rozterki snuja warszawskiego [recenzja]

Kadr z filmu "Anatomia" /materiały prasowe

Zimny film pokazujący gorące emocje. "Anatomia" jest historią Miki, dziewczyny, która po dłuższym czasie wraca do swojego ojca, rodzinnego miasta. Ojciec zmienił się jednak. Jest i nie jest sobą. Ola Jankowska w pełnometrażowym debiucie bada meandry pamięci, pamięci zagubionej i odtwarzanej, przetwarzanej i powracającej: pamięci niestałej. Tak działa czas ojca Miki. Dostrzega córkę jako dziewczynę, wydaje mu się, że mieszkają wspólnie, lata rozłąki przestają mieć znaczenie, zresztą coraz więcej rzeczy i spraw przestaje znaczyć cokolwiek. To również problem tego filmu.

"Anatomia": Wiele pytań do zadania

Sceny w szpitalu, fotografowane z chirurgiczną precyzją przez Małgorzatę Szyłak, należą do najważniejszych. Ojciec o posępnym fizys satyryka i barda, Andrzeja Poniedzielskiego i córka w introwertycznej, wrażliwej kreacji Karoliny Kominek. Przed nimi wiele słów do nadrobienia, pytań do zadania, ale właśnie tych słów już nie ma, a pytania są nie na temat, bałamutne i zapętlone, jak pamięć ojca, jak wspomnienia córki.

Co tak naprawdę wydarzyło się w tej rodzinie, o co tam chodzi? To nie musiałaby być bardzo oryginalna historia już w założeniu, ale dobrze zrobiona dawałaby szanse na spotkanie z bohaterami, na przeżycie jakiejś historii, posłuchanie jej i zobaczenie. Tymczasem reżyserka wybiera ścieżkę trudniejszą, ścieżkę niedopowiedzenia i zaufania do wyczucia widza i na tym polu przegrywa, nie jesteśmy w stanie spotkać się Miką, z nikim właściwie.

Reklama

Oglądamy chłód instalacji filmowej, aranżacji wnętrz i słów, ale nie bije do tej historii serce. Ludzie konstrukty, wyimaginowane problemy, wystudiowane pozy. Jest artystowska poza, nie ma cierpienia, brakuje powagi. Kluczowa refleksja, po seansie "Anatomii", brzmi: "Ale dlaczego ta dziewczyna tak się szarpie, męczy z sobą i z nami?". Czujemy, że coś w niej siedzi, ekranowa wrażeniowość to jednak za mało. Nawet filmowa akwarela ma swoje prawa. Powinna znaczyć, dawać wyraz, pokazywać trajektorię poszukiwań. Ścieżka życia Miki to może być lewo, prawo, środek, albo w tył zwrot. Co gorsza, jakikolwiek wybrałaby kierunek w "Anatomii", równie niewiele by to znaczyło.

"Anatomia": Świat z lodu, chłodu i zimna. Efekt rozczarowuje

A ponieważ nieciekawi nas główna bohaterka, niezbyt intryguje jej ojciec, percepcja widza zaczyna działać w nieoczywistych kierunkach. Ola snuje się po Warszawie, snucie występuje tutaj jako bez mała epitet, albo określenie czynności życiowej. Mika jest snujem. I naraz to właśnie zakurzona Warszawa z perspektywy snuja wydaje się najważniejsza. Miasto oglądamy z perspektywy dziewczyny, która po latach nieobecności, wysiadając na stacji Warszawa Śródmieście, wraca do znanego niegdyś dobrze miejsca, które zadziałało na nią jak pogrążająca się w amnezji pamięć jej ojca. Miejsce wydaje się obce, nieprzyjazne, intrygujące, odkrywane fragmentami przypomina całości z przeszłości, wydaje się przestrzenią dziką, niejednoznaczną, przestrzenią poranioną.

Wim Wenders w "Amerykańskim przyjacielu" wkładał w usta Ripleya słowa: "Z każdym dniem wiem coraz mniej o sobie i o innych ludziach". To jest właśnie przypadek "Anatomii". Wiedzieć mniej, słyszeć mniej, rozumieć więcej. Zagłuszenie prowadzi do prawdy. Śmierć rodzica przesuwa horyzont. Ojciec odchodzi, ale zostawia ślad, uzmysławia bohaterce że sama była martwa, na wpół martwa, teraz zaczyna się trudny proces odchodzenia, godzenia z odchodzeniem. Mika uczy się żyć. Śmierć ją uczy.

W literaturze to jeden z najczęściej przywoływanych motywów. Odejścia i za ich sprawą budzenie się do życia, również w kinie wielokrotnie sprawdzały się wyśmienicie. Za tematem szły jednak emocje. W "Anatomii" intencje są czytelne, Karolina Kominek jest w roli Miki wiarygodna i ciekawa, a jednak efekt rozczarowuje. Trudno bowiem budować konstrukcję utraty pamięci (tożsamości) i budowania jej na nowo, przedstawiając świat z lodu, chłodu i zimna, w którym uczucia pełnią jedynie funkcję życzeniową. Słyszymy, że ktoś cierpiał, ktoś przeżywał głębiej. Słyszymy, ale tego nie widać. Ola snuje się po anatomii miasta, własnego życia i ciała. Ale to czysta biologia, nie egzystencjalizm. Podręcznik budowy kośćca, nie bicie serca. Moje  pozostało nieczułe.

5/10

"Anatomia", reż. Ola Jankowska, Polska 2022, dystrybutor: Velvet Spoon, premiera kinowa: 21 października 2022 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anatomia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy