"American Pie: Zjazd absolwentów": Czerstwe ciacho
"Szarlotkę" serwuje nam tym razem reżyserski duet: Jon Hurwitz i Hayden Schlossberg. To już ósma część zapoczątkowanej w 1999 roku serii o paczce seksualnych frustratów i nieudaczników. Wraca dawna obsada, wraca też humor rodem z męskiej szatni.
Trudno było o "American Pie" zapomnieć. Nawet jeśli ktoś do tych filmów nie wracał, odłożywszy je na zakurzoną półkę, na której leżą kupowane w nieletnich czasach bazarowe VHS-y z pornolami, nawet jeśli wyparł wstydliwe wspomnienia młodzieńczych seansów i zastąpił je komediami lepszego sortu, to rzeczona seria wciąż przemykała się gdzieś w polu widzenia.
Po oryginalnej trylogii przyszła kolej na sequele i spin-offy kierowane prosto na rynek wideo. Pomnik złego smaku i gówniarskiego obciachu wciąż wzrastał nad horyzontem. Wraz ze "Zjazdem absolwentów" dostajemy wisienkę na czubek tego tortu upieczonego z płynów organicznych. I jest on jeszcze bardziej niestrawny niż kilkanaście lat temu.
Przez dekadę nic się zmieniło. Część bohaterów znalazła pracę, część się ożeniła i spłodziła dzieci, jeden doczekał się sławy, a inny dalej żyje w świecie licealnych prywatek i szybkiego seksu, jednak wszyscy są niewolnikami osobowości, w które wyposażyli ich scenarzyści pierwszej części. Jim (Jason Biggs) nadal wali konia w skarpetkę i wszyscy wypominają mu młodzieńczy striptiz, jego ojciec (Eugene Levy) pozostaje wciąż "wujkiem dobrą radą" od seksualnych problemów, Finch (Eddie Kaye Thomas) nieustannie chełpi się numerkiem z matką Stiflera (Jennifer Coolidge), a Stifler (Seann William Scott) niezmiennie ma ochotę połamać mu z tego powodu nogi. Ten stan rzecz nie przynosi jednak uczucia nostalgii, tylko nieprzyjemne déja vu. "Zjazd absolwentów" upływa na opowiadaniu żartów sprzed lat i jeśli kiedykolwiek były one śmieszne, to teraz z pewnością nie są.
Z perspektywy czasu pierwsze "American Pie" okazuje się ciekawe wyłącznie ze względu na to, że wraz innymi produkcjami w jakimś stopniu przesunęło granicę dopuszczalnej obsceny w kinie mainstreamowym. W latach 70. "poszerzenie pola walki" dokonywało się w undergroundzie, gdzie John Waters oswajał amerykańską publikę z widokiem spermy, fekaliów i drag queen. U schyłku lat 90. można było już podobne atrakcje zobaczyć w zwyczajnym kinie. Teraz, w roku spodziewanego końca świata, to jednak za mało. Komedie Grega Mottoli czy Judda Apatowa wzniosły się nad seksualno-skatologiczny humor i pokazały stojące za nim pokłady kompleksów, młodzieńczego lęku i rubasznej anarchii. Na ich tle nowa część "American Pie" wydaje się upośledzonym trzydziestolatkiem, który biega w dawno niemodnych ciuchach, podpala bąki i rechocze za każdym razem, kiedy zagląda do muszli klozetowej.
Chociaż "Zjazd absolwentów" stara się brać za bary z takimi tematami, jak dorastanie i kryzys wieku średniego, to nie wychodzi poza slogany, które można znaleźć w niezbyt ambitnym piśmie stargetowanym pod jedną z płci. Po urodzeniu dziecka trzeba wciąż współżyć, bo to podstawa związku? Należy dojrzeć, pozostawiając jednak przy życiu swoje wewnętrzne dziecko? Nasi rodzice mają takie same problemy emocjonalne co my? No normalnie: "co ja pacze"? Ponadto seks nie ma tu nic ze swojej zwyczajności i niesamowitości, tragizmu i komizmu. Przypomina bardziej fantazje prawiczka, który nagą kobietę widział tylko na RedTube i wciąż marzy o zaliczeniu przynajmniej "pierwszej bazy".
"Zjazd absolwentów" przynosi spodziewanego kaca: dawni znajomi okazują się jeszcze większymi debilami niż kiedyś, a opowieści ze "starych dobrych czasów" budzą jedynie zażenowanie. Lepiej już dorosnąć i zapomnieć wreszcie o "American Pie".
3/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"American Pie: Zjazd absolwentów", reż. Hayden Schlossberg, Jon Hurwitz, USA 2012, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 13 kwietnia 2012 roku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!