"A jeśli Bóg jest?" [recenzja]: Fanatyk Jezusa
Na pierwszy rzut oka Tore i jego kumple to niemieckie punki, które kontestują system i wierzą w zbawczą moc anarchii. Różni ich tylko gorliwa wiara w Jezusa Chrystusa - całkowite zaprzeczenie bycia antysystemowym.
Film Katrin Gebber "A jeśli Bóg jest?" rozpoczyna się od portretu środowiska młodych katolickich fanatyków, którzy próbują za wszelką cenę żyć w zgodzie z zasadami religii katolickiej. Wiara jest dla nich wyrazem buntu przeciwko zastałej rzeczywistości, ale nie przypominają "grzecznej młodzieży". Tore (Julius Feldmeier) należy do tej paczki, bo po pierwsze - wierzy w te same ideały, po drugie - nie za bardzo ma co ze sobą zrobić. Fanatycy Jezusa to "wyrzutki" żyjące gdzieś na marginesie społeczeństwa. Przynajmniej w ten sposób portretuje ich los reżyserka "A jeśli Bóg jest?".
Trudno nie porównywać filmu Katrin Gebbe do "Funny Games" Michela Hanekego. Podobnie jak w obrazie austriackiego reżysera, przemoc i brutalność pojawiają się też nagle i znienacka w świecie wykreowanym przez Gebbe. Oprawcy to zwykli ludzie, którzy na co dzień nie wyróżniają się z szeregu innych, szarych obywateli. Kiedy dochodzi do tragedii, tak naprawdę nikt tego nie dostrzega, nikt nie reaguje i nie protestuje, aby przerwać prześladowania.
Tore przez czysty przypadek trafia na spokojną, niemiecką rodzinkę, której psuje się samochód. Chłopak pomaga bliźniemu w potrzebie. Zbieg okoliczności sprawia, że zaczyna pomieszkiwać u "nowych przyjaciół". Z czasem staje się członkiem tej małej, specyficznej społeczności. Benno jako "pan domu" dyktuje zasady. Jego partnerka Astrid ma dwójkę dzieci z poprzedniego związku: nastoletnią Sanny i kilkuletniego Denisa. Wszyscy są na pierwszy rzut oka bardzo szczęśliwi i zupełnie "normalni".
W tej pretensjonalnej, momentami wręcz denerwującej historii współczesnego mesjasza od pewnego momentu można już tylko wyliczać kolejne sposoby zadawania cierpienia i prześladowania. Przemoc między głównymi bohaterami staje się w pewnym momencie przewidywalna. Z czasem przestaje mieć znaczenie, co dzieje się z Tore i kto następny zada mu cios lub zrobi mu krzywdę. Interpretacje dotyczące choroby psychicznej głównego bohatera nie zmieniają praktycznie nic w odbiorze tego absurdalnego i naiwnego obrazu o "zwykłych sprawcach".
W filmie Gebbe zło jest czymś głęboko ukrytym a walka z nim wymaga ofiar. Wszystko w zgodzie z chrześcijańskim wzorcem oddania życia jako ofiary za grzechy innych, obowiązkowo we współczesnym kontrkulturowym kostiumie, tak żeby młodzi ludzie zrozumieli, na czym polega niebezpieczeństwo, które czai się w "nieznajomym".
2/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"A jeśli Bóg jest?" [Tore tanzt], reż. Katrin Gebbe, Niemcy 2013, dystrybutor: Bomba Film, premiera kinowa: 30 stycznia 2015
--------------------------------------------------------------------------------------
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!