Reklama

"Harry i Meghan": Wytoczono im wojnę? Wielki sukces Netfliksa!

Serial "Herry i Meghan" stał się największym dokumentalnym sukcesem w historii Netfliksa. W pierwszym tygodniu od premiery produkcję obejrzano aż 81,55 milionów godzin.

Serial "Herry i Meghan" stał się największym dokumentalnym sukcesem w historii Netfliksa. W pierwszym tygodniu od premiery produkcję obejrzano aż 81,55 milionów godzin.
Książę Harry i Meghan Markle /Backgrid/East News /East News

"To najwyższa godzinowa oglądalność jakiejkolwiek dokumentalnej serii w premierowym tygodniu" - poinformował Netflix.

Jednym anglojęzycznym serialem, który zanotował lepszy wynik od "Harry'ego i Meghan", był w minionym tygodniu "Wednesday". Produkcja Tima Burtona była oglądana przez 269,67 milionów godzin.

Reklama

Dla porównania - piąty sezon serialu "The Crown" w piątym tygodniu od premiery wygenerował 18,9 milionów godzin wyświetleń.

6-odcinkowy serial "Harry i Meghan", za reżyserię którego odpowiada Liz Garbus ("What Happened, Miss Simone"), zadebiutował w ofercie Netfliksa 8 grudnia, kiedy premierę miały pierwsze trzy odcinki show. Emisję kolejnych epizodów będziemy zaplanowana została na czwartek, 15 grudnia.

Meghan Markle atakuje rodzinę królewską

Druga połowa serialu  ma wyjaśniać, dlaczego Harry i jego amerykańska żona Meghan na początku 2020 r. zrezygnowali z pełnienia obowiązków członków rodziny królewskiej i wyjechali do USA.

Na początku 2020 r. książę Harry, młodszy syn obecnego króla Karola III, i księżna Meghan ogłosili, że wycofują się z pełnienia obowiązków członków rodziny królewskiej, uzasadniając to przede wszystkim pragnieniem życia z dala od wszechobecnych mediów. Przeprowadzili się do USA i od tego czasu kilkakrotnie twierdzili w wywiadach, że byli źle traktowani przez resztę rodziny. Sugerowali też, że przyczyną jest mieszane rasowo pochodzenie Meghan.

"Zastanawiam się, co by się z nami stało, gdybyśmy się nie wydostali, gdy zrobiliśmy to" - mówi Harry na początku trwającego nieco ponad minutę klipu, a Meghan wspomina o cofniętej im ochronie, twierdząc, że "każdy na świecie wiedział, gdzie jesteśmy".

"Powiedziałem: 'Musimy się stąd wydostać'" - dodaje Harry, gdy pokazany jest startujący samolot, po czym już na jego pokładzie dodaje, że są na "locie wolności", sugerując, że ich wyjazd był ucieczką od presji, którą czuli wokół siebie w Wielkiej Brytanii.

 

"Widać, jak to zostało rozegrane. Pojawiały się historie o kimś z rodziny, a ich reakcją było - 'musimy się tego pozbyć'. Na stronie głównej jest miejsce do zagospodarowania, na okładce gazety jest miejsce do zagospodarowania, trzeba to przecież wypełnić czymś o royalsach' - mówi Meghan.

A jej mówi przyjaciółka, Jenny Afia, dodaje: "Wytoczono im prawdziwą wojnę. Widziałam dowody na to, że z Pałacu płynęły negatywne informacje przeciwko Meghan i Harry'emu, które miały wpisywać się w czyjąś agendę".

"Harry i Meghan": Atak na brytyjskie media?

W budzącym największe kontrowersje i przyciągającym największą uwagę fragmencie Harry mówi, że "oni z radością kłamali, aby chronić mojego brata", nie precyzując, kogo ma na myśli. Jednak jest wskazówka, że Harry mógł mówić o brytyjskich mediach.

W tym samym zwiastunie na stronie Netfliksa, a nie tym opublikowanym na Twitterze, zamieszczono napisy, które głoszą "brytyjskie media z radością kłamią, by chronić mojego brata". Ta wersja klipu została później zdjęta ze strony Netfliksa.

To sugeruje, że kontekst tych odcinków będzie bardziej ogólnym atakiem na media, a nie oskarżeniem konkretnej osoby czy bardziej bezpośrednim atakiem na rodzinę królewską. Po pierwszych trzech odcinkach, które Netflix udostępnił w miniony czwartek, media oceniały, że ich wymowa była mniej szkodliwa niż to, co sugerowały zwiastuny i niż to, czego na ich podstawie mógł się obawiać Pałac Buckingham, bo nie było w nich żadnych istotnych nowych oskarżeń ani rewelacji w stosunku do tego, co Harry i Meghan już wcześniej twierdzili.

Na końcu najnowszego klipu zamieszczono sceny przedstawiające parę cieszącą się nowym życiem w USA, w czasie których Harry mówi: "Aby przejść do następnego rozdziału, musisz zakończyć pierwszy rozdział" oraz "Zawsze czułem, że jest to rzecz, o którą warto walczyć", natomiast Meghan, że opuszczenie Wielkiej Brytanii "dało nam szansę na stworzenie takiego domu, jakiego zawsze pragnęliśmy".

Pałac Buckingham jak na razie nie odniósł się ani do pokazanej w poniedziałek zapowiedzi, ani do samego serialu Netflixa, za który Harry i Meghan mieli dostać, według niepotwierdzonych doniesień, nawet do 100 mln dolarów.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Harry i Meghan (Netflix)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy