Reklama

Agnieszka Holland: Polityczne wystąpienie reżyserki na festiwalu w Gdyni

Laureatka Platynowych Lwów - Agnieszka Holland - podczas uroczystej gali kończącej Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w emocjonalnej przemowie nawiązała do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce.

Laureatka Platynowych Lwów - Agnieszka Holland - podczas uroczystej gali kończącej Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w emocjonalnej przemowie nawiązała do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce.
Agnieszka Holland na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni / Wojciech Stróżyk /Reporter

Agnieszka Holland otrzymała statuetkę Platynowych Lwów z rąk Krzysztofa Zanussiego i Jacka Bromskiego. "Nie przejmuj się tymi Lwami. Klasykiem jesteś od dawna, a przyszłość jest przed tobą" - powiedział Holland Krzysztof Zanussi, pod którego opieka reżyserka rozpoczynała artystyczną karierę.

Agnieszka Holland zwróciła uwagę na fakt, że jest pierwszą kobietą, która otrzymuje Platynowe Lwy. 

"Jest coś oburzającego w tym, że jako pierwsza kobieta odebrałam tę nagrodę. To coś mówi - jak postrzegana była rola kobiet. Bardzo długo nie zdawałyśmy sobie my, kobiety, z tego sprawy. Mimo że jestem tu pionierką, jestem pierwsza to wiem na pewno, że nie jestem ostatnia i że za mną idzie fala utalentowanych, mocnych i pewnych swego głosu i swojej siły kobiet. Zresztą niektóre z nich zobaczyliście dzisiaj na scenie" - zwróciła uwagę reżyserka.

Reklama

Platynowe Lwy otrzymali dotąd między innymi: Andrzej Wajda, Jerzy Antczak, Sylwester Chęciński, Tadeusz Chmielewski, Tadeusz Konwicki, Janusz Majewski, Roman Polański, Witold Sobociński, Jerzy Wójcik, Jerzy Gruza, Jerzy Skolimowski, Krzysztof Zanussi. W ubiegłym roku do tego grona dołączyli dwaj reżyserzy: Andrzej Barański i Feliks Falk.

Nawiązując do swoich filmów, Holland przyznała, że szczególnie ważne były dla niej te, które mówiły o trudnej historii, czasie okrucieństwa, nienawiści, reżimach, grających strachem politykach, skorumpowanych mediach i obojętności społeczeństw. "Mówiły o tym nie dlatego, że chciałam przywołać historię, która się skończyła, oddać sprawiedliwość ofiarom tamtych czasów i oświetlić ich los. Ale dlatego że robiąc te filmy, miałam świadomość, że ten czas się nie skończył, tylko zasnął i może w każdej chwili powrócić, jeżeli nie będziemy dostatecznie uważni. Od pewnego czasu mam poczucie, że to się dzieje teraz, że szczepionka Holokaustu i gułagów przestała działać i że czasy nienawiści bardzo łatwo mogą wrócić, a może już wracają" - przyznała.

Autorka "W ciemności" w emocjonalnej przemowie nawiązała też do aktualnej sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. 

"Trudno mi dzisiaj cieszyć się naszym świętem, jeżeli sobie uświadamiam, że coś takiego dzieje się bardzo niedaleko od nas, na granicach naszego kraju, że umierają tam ludzie (...). Nie mogę nie myśleć o tym, że dzieje się to niejako za naszym przyzwoleniem, że naszą obojętnością, lękiem, bezradnością godzimy się na to. Wiem doskonale, że każde państwo ma prawo by strzec swoich granic" - mówiła. "Umierają tam ludzie, których jedynym grzechem jest to, że są inni i którzy chcą czuć się bezpiecznie. I nie mogę nie myśleć, że dzieje się to niejako za naszym przyzwoleniem Że naszą bezradnością godzimy się na to" - kontynuowała Holland.

"Każde państwo ma prawo, by strzec swoich granic, ale żadne demokratyczne państwo nie może pozwolić na to, żeby niewinni, bezbronni ludzie umierali na jego granicach. Umierali w milczeniu tak jak bohaterowie moich filmów - w strachu, samotności, bez pomocy" - zaznaczyła stanowczo reżyserka.

"Nie godzę się na to, żeby obsadzać żołnierzy polskiej Straży Granicznej w rolach strażników Muru Berlińskiego z byłego NRD. Nie godzę się na  to, by okoliczna ludność grała rolę donosicieli i żeby zanim podadzą chleb głodnemu, dzwonili na policję. To obciąża nas wszystkich strasznie jako wspólnotę" - podsumowała Holland. Za swoje wystąpienie została uhonorowana przez publiczność owacją na stojąco.

"Przeszłość dzieje się teraz. Absurdalny stan wyjątkowy, na który się godzimy, wprowadzony został jedynie po to, żeby nie było śladów" - spuentowała, nawiązując do tytułu filmu Jana P. Matuszyńskiego.

"Agnieszka Holland to bezsprzecznie jedna z najważniejszych postaci w historii polskiego kina. Zarazem osoba, które rozsadza swoją osobowością artystyczną jego ramy. Wykształcona w Pradze, z powodzeniem realizowała filmy w Polsce, Czechach, Francji, Niemczech i w USA. Jest prawdziwą obywatelką świata i jedną z najbardziej cenionych twórczyń współczesnego kina artystycznego. Od wielu lat poza działalnością artystyczną jest także aktywna społecznie, od niedawna przewodniczy także Europejskiej Akademii Filmowej, będąc tym samym jedną z najlepszych ambasadorek kraju i polskiej sztuki za granicą. Wręczanie Platynowych Lwów takiej osobie to z pewnością wielki dzień dla Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni" - argumentował kilka miesięcy temu Paweł Pawlikowski, przewodniczący Rady Programowej gdyńskiego festiwalu.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Holland
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy