Cannes 2021: Kiriłł Sieriebriennikow pokazał nowy film "Petrov’s Flu"
"Petrov’s Flu" to historia człowieka, który skrywa się w wyobraźni i próbuje znaleźć łącznik między przeszłością a przyszłością. Jej wymiar polityczny mnie nie interesował - powiedział PAP rosyjski reżyser Kiriłł Sieriebriennikow. Jego nowy film startuje w konkursie głównym festiwalu w Cannes.
"Petrov’s Flu" ("Grypa Piotra") to adaptacja powieści Aleksieja Salnikowa. Opowiada surrealistyczną historię rodziny, która usiłuje przetrwać w chaosie wywołanym przez epidemię grypy. Główny bohater Petrov (grany przez Semyona Serzina) jest młodym mężczyzną, który pracuje jako mechanik, a po godzinach dorabia jako rysownik. Spotykamy go po raz pierwszy w sylwestra, gdy jedzie autobusem pełnym zakatarzonych, kaszlących pasażerów. Mężczyzna, sam także zmagający się z coraz wyższą gorączką, przemierza miasto i wspomina różne wydarzenia z przeszłości. Poznajemy także jego żonę, bibliotekarkę prowadzącą poetycką grupę dyskusyjną (w tej roli Chulpan Khamatova), z którą Petrov ma kilkuletniego syna (Vlad Semiletkov). Kobieta jest obdarzona wyjątkową mocą, dzięki której potrafi krwawo rozprawiać się z agresywnymi mężczyznami.
W "Petrov’s Flu" sięgasz do powieści Aleksieja Salnikowa. Jej struktura jest bardzo rozbudowana, ukazuje różne okresy życia bohatera - przeszłość, chwilę obecną, przyszłość - ale też to, co dzieje się w jego wyobraźni. Jaki był twój pomysł na przeniesienie tego wszystkiego na wielki ekran?
Kiriłł Sieriebriennikow: - To prawda, książka ma wiele wątków i również z tego powodu struktura filmu jest złożona. Prawdę mówiąc, podoba mi się to, że ta powieść nie pokazuje prostych opozycji typu czerń i biel, dobro i zło, bóg i diabeł, ale dowodzi, że te sprzeczne pierwiastki współistnieją we wszechświecie. Tworzenie adaptacji było trudnym, aczkolwiek ekscytującym, a momentami zabawnym, doświadczeniem. Uważam jednak, że książka jest znacznie bardziej skomplikowana niż film. Próbowałem wyjaśnić, uprościć kilka rzeczy.
- "Chaos" w tym filmie jest w pewnym stopniu zaplanowany, stanowi rodzaj jego struktury. Pewnie mówię tak po części dlatego, że sam nie jestem uporządkowanym człowiekiem, ale naprawdę tak jest. Nie da się zrobić filmu, nie rozumiejąc historii. Sądzę więc, że struktura "Petrov's Flu" jest złożona z wielu warstw bohatera, który ma wyjątkową relację ze swoją rodziną, w dodatku - z powodu grypy i wysokiej gorączki - bardzo specyficznie postrzega świat. Jego artystyczna wyobraźnia okazuje się bardzo pomocna w przezwyciężeniu paranoidalnej, surrealistycznej rzeczywistości, w jakiej przyszło mu żyć. Tak jak jego syna ocala od śmierci lekarstwo na grypę, tak wyobraźnia pomaga Petrovovi otworzyć właściwe drzwi i znaleźć się np. w przeszłości.
Prace nad "Petrov’s Flu" toczyły się równolegle z procesem, w którym zostałeś oskarżony o malwersacje. Na ile to, co cię dotknęło, skomplikowało realizację filmu?
-Było trudno, ale nie cierpię, kiedy artyści opowiadają w wywiadach: "och, mieliśmy bardzo wiele problemów, bla bla bla". Mój ojciec jest chirurgiem, który przeprowadzał skomplikowane, wielogodzinne operacje. To jest prawdziwe wyzwanie. Mnie realizacja tego filmu umożliwiła życie równoległe. Skoncentrowałem się na tym, jak chciałbym konstruować poszczególne ujęcia i nie myślałem o wszystkim tym, co działo się poza planem. W filmie pracuję podobnie, jak w teatrze. Stawiam na bardzo precyzyjne przygotowania. Długo piszę scenariusz, szukam odpowiednich współpracowników, planuję kostiumy. Dzięki temu okres zdjęciowy jest dość krótki i nie muszę spędzać w montażowni zbyt wiele czasu.