"Patrzę na Ciebie, Gertrudis"
"Camera Obscura" - historia Gertrudis, jej rodziny i pewnego fotografa. A w tle argentyńska "swojskość" przeplatająca się z surrealizmem. Polska zakochała się w kinie z Ameryki Łacińskiej, a film Menis wznosi się na tej fali. "Camerę Obscurę", jak i samą reżyserkę, mogliśmy wczoraj zobaczyć w zwierzynieckim kinie "Skarb".
Historia kobiety, która nigdy nie chciała być na żadnym zdjęciu, opowiedziana jest powoli, ale z całą pewnością nie nudzi. Ta spokojna w rytmie narracji opowieść rozgrywa się wśród pól, ogrodów i argentyńskich wiejskich hacjend.
Główną bohaterką filmu jest Gertrudis, córka żydowskich emigrantów, której los poskąpił urody. Po przebrnięciu przez dość smutny okres dzieciństwa zbiegiem okoliczności wychodzi za mąż za bogatego wdowca. Jednak to nie wewnętrzne piękno kobiety zainteresowało przyszłego męża, ale raczej chęć uniknięcia kłopotów, które miał z pierwszą, ładną i powabną żoną. Mija dwadzieścia lat, spokojnego pożycia małżonków - rodzą się dzieci, dorastają, a Gertrudis nadal pozostaje na marginesie życia. Zmienia się to, gdy do wiejskiej posiadłości trafia francuski fotograf.
Film Marii Victorii Menis operuje w narracji bardzo dobrze wygranym obrazowaniem mechanizmu patrzenia i spojrzenia. Leitmotivem filmu są fotografie robione w różnych momentach życia głównej bohaterki - fotografie, na których jej nie ma. Gertrudis ucieka przed spojrzeniem, nie tylko obiektywu, ale także przed spojrzeniem innych ludzi, wstydząc się własnej szpetoty. Piękno dostrzega w niej dopiero fotograf Rollet, który dotknięty koszmarem wielkich bitew początku XX wieku (był korespondentem wojennym), szuka nowego rodzaju piękna w otaczającej go rzeczywistości.
"Pomysł na film pochodzi z bajki napisanej przez argentyńską pisarkę" - powiedziała zaraz po projekcji "Camery Obscury" Menis.
"Przeczytałam ten tekst 15 lat temu i pomyślałam, że jest to opowieść idealna do sfilmowania" - dodała reżyserka.
Główna bohaterka filmu - Gertrudis, grana przez Mitrę Bogdasarian budzi w widzu wielką sympatię i czułość, swoją rezygnacją, spokojem, niemym przełykaniem kolejnych rozczarowań. Reżyserka przyznała, że znalezienie odtwórczyni tej roli było dla niej dużym problemem.
"Bardzo trudno było mi w czasie castingów określić kogoś - jako brzydkiego. Ostatecznie wybrałam aktorkę teatralną, która nigdy nie grała w filmie. Wybrałam ją, gdyż potrafiła wyrazić wiele emocji przez spojrzenie, wyraz twarzy - gdyż jej postać ma tylko trzy linijki tekstu w całym obrazie" - wspominała Menis.
Dla prowadzącego spotkanie w kinie "Skarb" Łukasza Maciejewskiego, ważnym wydał się wątek żydowskich korzeni głównych bohaterów obrazów. Jak się jednak okazało, w Argentynie antysemityzm nie budzi takich emocji jak w Polsce. Menis wykorzystała go jedynie dla wygrania pewnego paradoksu ludzkiej natury.
"Zależało mi, żeby była to historia rozgrywająca się w środowisku żydowskich emigrantów, którzy uciekli z Rosji, by pokazać, że ci dyskryminowani, także mogą dyskryminować. Oni są dyskryminowani i oni dyskryminują" - tłumaczyła publiczności reżyserka.
Kino z Ameryki Łacińskiej, z Brazylii czy z Argentyny, staje się coraz bardziej popularne. Przykładem na to jest także cykl filmowy "Odkrywanie Ameryki" wchodzący w skład propozycji tegorocznej Letniej Akademii Filmowej.
Argentyńscy filmowcy zawdzięczają możliwość prezentowania się na świecie Argentyńskiemu Instytutowi Filmowemu, który wspiera młodych twórców i wydajnie szuka współproducentów za granicami kraju. Dzięki temu w tym kraju Ameryki Południowej przez ostatnie siedem lat pojawiło się wiele obiecujących nazwisk w filmowym światku.
"Ważną rolę odgrywają też ciągłe kryzysy ekonomiczne. Młodzież myśli: po co mam zostać lekarzem i nie mieć pracy? Zostanę reżyserem, bo lubię to robić" - żartowała, choć gorzko, argentyńska artystka.
Bartosz Stoczkowski, Zwierzyniec