Iwona Cichosz o "Tańcu z Gwiazdami": Czuję muzykę przez wibrację i dotyk
Miss Świata Głuchych ma 26 lat i pracuje w firmie Migam, pomagającej porozumieć się niesłyszącym ze słyszącymi. Iwona Cichosz opowiada, jak odbiera muzykę i czym jest dla niej dźwięk.
Iwona Cichosz pochodzi z rodziny niesłyszącej od pokoleń: - Przez wiele lat myślałam, że ze mną jest wszystko OK, to słyszący są jacyś dziwni. Świadomość bycia w mniejszości przyszła z czasem... - mówi.
Jej partnerem w tańcu jest Stefano Terrazzino. Do zwycięstwa i zdobycia Kryształowej Kuli w "Tańcu z Gwiazdami" doprowadził wcześniej Anetę Zając i Agnieszkę Sienkiewicz. Jak będzie tym razem?
Szczęście się do pani uśmiecha. Jurorzy wysoko oceniają pani taniec, pani zaś zdała właśnie ważny egzamin.
- Miałam ambicję, żeby jako pierwsza w rodzinie obronić pracę magisterską. A skoro taką obietnicę (samej sobie!) złożyłam, musiałam dotrzymać słowa. Trwało to z przerwami siedem lat. Od paru miesięcy intensywnie pisałam, ale wciąż przekładałam termin obrony.
Dlaczego?
- Z braku czasu. Aż w końcu zebrałam się w sobie i... udało się!
Gratuluję! W jakich okolicznościach przyszła propozycja uczestniczenia w "Tańcu z Gwiazdami"?
- Telefon nie zadzwonił. (śmiech)
No właśnie, więc jak to było?
- Doskonale pamiętam ten dzień. Wracałam akurat z pracy, przejeżdżałam tramwajem obok Rotundy i patrzyłam na plakat zapowiadający jesienną edycję. Pomyślałam: "Fajnie byłoby wziąć udział w czymś takim". W tej samej chwili zawibrowała komórka. Dostałam maila. Otwieram pocztę, a tam zaproszenie na spotkanie w sprawie "Tańca...". Był wrzesień, mieliśmy rozmawiać o wiosennej edycji. Nie mogłam w to uwierzyć! Przed chwilą pomyślałam życzenie i ono mi się natychmiast spełniło.
Tańczyła pani wcześniej?
- Nie, nigdy. Występowałam tylko w Teatrze Ulicznym Pinezka.
Pani jest osobą zupełnie niesłyszącą, czy tylko trochę?
- Jestem głucha.
Jakoś musi pani mimo wszystko odbierać muzykę?
- No tak, przez wibracje. Jeżeli jest głośna, wtedy nie ma problemu, czuję ją. Gdy jednak puszczana jest cicho, nie czuję nic. Wielką pomocą okazał się Stefano. Pokazuje mi dźwięki przez ruch, mimikę, gestykulację, ułożenie ciała, emocje i spojrzenia. Do tej pory ta metoda się sprawdzała. Teraz jednak trenujemy walc w ramach tańców standardowych i... cóż, pojawiły się kłopoty.
Trudno mi sobie wyobrazić, jakie.
- Jak to w walcu, nie wolno mi patrzeć na partnera. Muszę więc odczytywać muzykę wyłącznie przez dotyk. Dla mnie to coś nowego. Do tej pory zerkałam na Stefano i wiedziałam co, gdzie, jak. Teraz stoję przed sporym wyzwaniem.
Grunt, że się dogadujecie.
- I to znakomicie! Mamy podobne spojrzenie na wiele spraw. On jako Włoch sporo gestykuluje. Szybko łapie język migowy, jest w tym zakresie wyjątkowy. Mało jest osób słyszących, które raz zobaczą znak i natychmiast potrafią go powtórzyć. Stefano tak ma. Alfabet palcowy opanował w trzy minuty, od A do Z. Uczę go migowego polskiego i amerykańskiego. Tworzymy też nowe znaki związane z tańcem, a czasami nic nie mówimy, ograniczając się do języka ciała. Chciałbym lepiej zrozumieć świat bez dźwięków.
Stawia pani na parkiecie nogę i pojawia się rytm?
- To nie tak. Nie czuję muzyki wyłącznie stopami, lecz całym ciałem. Proponuję prosty test. Niech pan zatka uszy w pomieszczeniu, w którym głośno gra magnetofon. Przekona się pan.
A kiedy Stefano puszcza piosenkę i zaczynacie trening, co się dzieje?
- Zawsze pytam, jaka jest historia tańca, jaki toczy się tam dialog, kim są partnerzy. Na tej podstawie łatwiej mi zbudować całą drogę reakcji, wyobrazić sobie emocje. Taniec to przecież nie tylko dźwięk, ale też relacja między dwojgiem ludzi, którzy się przy tym ładnie ruszają. Muzyka nie jest potrzebna, rytmy możemy tworzyć w głowie sami.
Pokazując, że osoba z brakiem jakiegoś zmysłu ma szansę robić to samo, co wszyscy, przełamuje pani stereotypy. Piękna misja!
- Nie planowałam jej. Narzuciła mi się sama. Tak tutaj, jak i w pracy w firmie Migam pragnę uzmysłowić innym, że głusi to normalni ludzie. Nie jesteśmy niepełnosprawni. Nasze codzienne problem wynikają z bariery językowej. Skąd zwykli ludzie mają to wiedzieć? Trzeba ich uświadomić, zbliżając się do nich. To kwestia czasu.
Rozmawiał Maciej Misiorny