"Taniec z gwiazdami": Największym wrogiem jest wstyd
Janja Lesar i Maciej Zakliczyński odpowiadają za przepiękne układy taneczne, które co tydzień podziwiamy w show "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". - Nie zawsze wszystko idzie jak po maśle - przyznają nam choreografowie programu.
Poczucie rytmu, sprawność fizyczna i dobra kondycja to w "Dancing with the Stars..." tylko połowa sukcesu. Aby efektownie poruszać się na parkiecie, istotne jest zaangażowanie, pełna koncentracja oraz zdyscyplinowanie.
- Każda z gwiazd jest osobowością, ma inny gust i historię, odmienny bagaż doświadczeń, inne aspiracje - mówi Maciej Zakliczyński, główny choreograf w "Tańcu z gwiazdami", specjalizujący się w towarzyskich tańcach standardowych.
- Podobne cechy dotyczą też tancerzy. Zderzenie wszystkich cech obu stron często wywołuje reakcje chemiczne, z których powstaje coś pięknego albo brzydkiego, niebezpiecznego albo spokojnego - dodaje choreograf, pod którego okiem uczestnicy programu uczą się walców angielskich i wiedeńskich, slow foxtrotów i quickstepów czy tanga.
Jednak podczas żmudnych, czasochłonnych prób nie zawsze wszystko idzie jak po maśle...
- Największym wrogiem jest... wstyd. To może wydawać się nieco dziwne, bo nasze gwiazdy od wielu lat mają styczność z kamerą i publicznością. Występy na żywo nie są dla nich niczym nowym, ale w przypadku tańca niektórzy czują się w jakiś sposób obnażeni, odarci z fizyczności - tłumaczy Janja Lesar, odpowiedzialna w show za tańce latynoamerykańskie.
- Muszą szybko zaufać swojemu partnerowi, z którym dopiero co się poznali i w bardzo krótkim czasie nauczyć się czegoś, co nam zajęło lata. Stąd spięte ciało, nerwowość i stres - wyjaśnia trenerka i dodaje, że zazwyczaj potrzeba nieco czasu, by "okrzepnąć", złapać rytm.
Dla większości uczestników "Taniec..." to przygoda życia.
- Kiedy już się otworzą, czują się szczęśliwi. Odkrywają siebie na nowo, poznają własne ciało i jego potrzeby, mają większą świadomość - opowiada nam o kulisach show pochodząca ze Słowenii choreografka, była mistrzyni świata w tańcach latynoamerykańskich.
- Kobiety czują się bardziej seksowne, atrakcyjne. Także mężczyźni stają się bardziej namiętni i pewni siebie. Ci, którzy odpadają z rywalizacji, niejednokrotnie mówią nam, że czują olbrzymi niedosyt. Każdy ma coś innego do pokazania, a taniec jest idealnym sposobem na poznanie się z zupełnie innej strony - kontynuuje Janja.
- Zdarza się, że uczestnik ma kłopot z koordynacją lub zapamiętywaniem kroków, do niczego jednak nikogo nie zmuszamy - zdradza tajniki swojej pracy Maciej Zakliczyński. - Jeśli ktoś złapie kontuzję wynikającą na przykład ze zmęczenia, sam podejmuje decyzję, czy chce nadal brać udział w programie. Najważniejszy dla nas jest komfort uczestników, to, żeby każdy czuł się bezpiecznie. Dlatego jesteśmy nie tylko choreografami, ale przyjaciółmi i psychoterapeutami naszych gwiazd - dodaje choreograf, na co dzień współpracujący z teatrami w Polsce i za granicą.
Po każdym z treningów razem z Janją wymieniają się uwagami na temat swoich podopiecznych, konsultują się z lekarzem w sprawie ewentualnych niebezpieczeństw i kontuzji, a także ustalają z producentami rodzaj tańca oraz szczegóły dotyczące kostiumów.
- Lubię ryzyko i burzenie ustalonych konwencji - opowiada pan Maciej. - Na szczęście są wśród naszych gwiazd i ich partnerów tacy, którzy czują podobnie i dają mi zielone światło. Pozwalają, bym realizował moje kontrowersyjne choreograficzne pomysły.
- Z trenerami, którzy partnerują uczestnikom, znamy się jak "łyse konie". Nie ma bardziej profesjonalnych tancerzy w tym kraju, którzy wiedzieliby, na czym polega ten program i jak doprowadzić gwiazdy na szczyt ich możliwości. Jesteśmy doskonale zgranym zespołem, wzajemnie sobie pomagamy, rywalizacja nie wyklucza przyjaźni i to robi na mnie największe wrażenie - dodaje choreograf.
Artur Krasicki