Milena Rostkowska-Galant o "Tańcu z Gwiazdami": Zastrzyk adrenaliny
Widzowie Polsatu znają ją jako pogodynkę. Milena Rostkowska-Galant jest prawniczką z wykształcenia, a prywatnie szczęśliwą żoną i mamą 5-letniej Poli. Występ w show traktuje jak przygodę życia!
"Cieszę się, że w tym programie mam okazję pokazać się z innej strony" - mówi prezenterka o swoim udziale w "Tańcu z Gwiazdami". "Bardzo dobrze dogaduję się na parkiecie z Jackiem. Lepiej nie mogłam trafić" - mówi o tanecznym partnerze Jacku Jeschke.
Udział w "Tańcu z Gwiazdami" to huśtawka emocji. Najgorsze jest chyba być zagrożonym?
- Oj, tak. Ja to już przeżyłam. Najpierw bardzo się zestresowałam i serce mi zamarło, ale po chwili okazało się, że idę dalej, więc się ucieszyłam.
- Rozmawiałam na ten temat ze Stefano Terrazzino. Powiedział mi, żebym się nie przejmowała, bo w edycji, w której tańczył z Anetą Zając byli nominowani sześć czy siedem razy, a ostatecznie wygrali program. (śmiech)
Miała pani jakieś kontuzje?
- W odcinku, w którym byłam zagrożona, coś sobie naciągnęłam i bolały mnie żebra. Było więc kilka trudnych momentów, ale poradziłam sobie. Na parkiecie pojawia się wysoka adrenalina i wtedy człowiek już nic nie czuje.
Co sprawiło pani największy problem w tym programie?
- Aktorstwo. Kiedy prezentuję pogodę, jestem sobą. Tutaj muszę wejść w rolę, bo na parkiecie opowiadamy historie. To było dla mnie wyzwanie, ale na szczęście zrobiłam w tej dziedzinie spory postęp.
Show prowadzi Paulina Sykut-Jeżyna, z którą znacie się z pracy. Czy wspiera panią?
- Bardzo! Jestem jej wdzięczna za wszystkie miłe słowa. Zawsze mi kibicuje.
A kto trzyma kciuki w domu?
- Moja pięcioletnia córeczka Pola, mąż oraz mama. To są trzy osoby, które chyba przeżywają jeszcze większy stres niż ja. Ze względu na nich nie chciałabym odpaść z programu. Bardzo mnie to motywuje i mobilizuje.
Rozmawiała Marzena Juraczko