"Sanatorium miłości 2": Pożegnanie z kuracjuszami, łzy i wielkie zaskoczenie w finale
W ostatnim odcinku drugiej edycji "Sanatorium miłości" poznaliśmy Królową i Króla turnusu. Jeden z kuracjuszy przyznał, po co tak naprawdę zgłosił się do programu. Było sporo łez i wzruszeń.
Ostatni odcinek drugiej serii "Sanatorium miłości" widzowie TVP obejrzeli w niedzielę, 8 marca. Co wydarzyło się w Ustroniu?
Od samego rana rozmowy w pokojach toczyły się wokół wieczornej uroczystości. Zarówno panie, jak i panowie zastanawiali się, co założyć na ten uroczysty wieczór.
"Ja mam tylko jedną kreację, więc nie mam wyboru" - powiedziała z rozbrajającą szczerością Wiesia. "Mam takie dwie na bal przygotowane, tylko nie wiem jeszcze, którą założę" - zastanawiała się Iwona.
"Ja w czerwonym krawacie pójdę" - wyznał Waldemar. "Myślę, że będzie pięknie" - dodał Adam. "Ja sobie wiele obiecuję. Myślę, że to będzie coś wspaniałego i będziemy długo to wspominać" - stwierdził Władysław.
Kuracjusze zastanawiali się też, kto zostanie Królową i Królem turnusu. Kogo typowali.
"Myślę, że królowa jest tylko jedna i powinna nią zostać Bożenka. Jeśli chodzi o panów, to szanse są wyrównane. Dzisiaj wskazałem na mojego kolegę, który nie był jeszcze kuracjuszem odcinka, czyli na Adama" - powiedział Władysław. Również na pochodzącą z Chicago seniorkę wskazał Adam.
"Królową powinna być Wiesia, bo ona jest prawdomówna, nieraz uszczypliwa, ale jest szczera i powie to, co myśli" - stwierdziła z kolei Bożena. "Według mnie powinna zostać Halinka i tylko ją jedną skreśliłam. Na króla tu żaden nie zasługuje, niestety" - oświadczyła Wiesia.
Korzystając z pięknej pogody, Marta Manowska postanowiła zabrać całą grupę na polanę i wręczyła kuracjuszom karty do gry w sanatoryjny... flirt towarzyski.
Podczas zabawy okazało się, że być może Władek i Basia będą kontynuować znajomość po zakończeniu programu. Na stwierdzenie Basi: "Chcę się z Tobą zaprzyjaźnić", Władek odpowiedział słowami z karty: "Dziękuję ci za nadzieję".
Korzystając z okazji, drugi Władek, zwany przez grupę Brodatym, wyznał, że wybrał na swoją towarzyszkę życia Stenię i po programie zabiera ją do siebie do domu!
"Zdecydowałem się i wybieram na dobre i na złe Stasieńkę, czy wam się to podoba czy nie. Po zakończeniu programu zabieram Stenię do siebie do Jastrzębia Zdroju i dalej los się potoczy" - oświadczył senior.
"Chciałabym, żebyście wreszcie uwierzyli, że my jesteśmy dla siebie i będziemy dla siebie. Ja w to wierzę" - dodała Stenia.
Na szczerą rozmowę Marta Manowska zaprosiła na koniec Wojtka. Zapewne nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
"Jak wy nic o mnie nie wiecie. Wszyscy myślą, że jestem taki twardy, gdzie tam depresja... Mogę sobie w domu w samotności popłakać, a wychodzę i wszyscy mówią: O jaki fajny, wesoły facet. To jest taka moja gra" - opowiadał senior.
Okazało się, że kuracjusz postanowił wziąć udział w programie tylko po to, żeby za pośrednictwem telewizji prosić córkę, aby go odnalazła i zechciała z nim porozmawiać.
"To jest moje przesłanie do mojej najstarszej córki Kasi. Ja cię kocham, odszukaj mnie! Chcę cię jeszcze zobaczyć!" - mówił zapłakany kuracjusz.
Marta Manowska nie mogła powstrzymać łez. Dlaczego senior stracił kontakt z córką? Wojtek rozwiódł się z matką Kasi, kiedy ta miała 15 lat i założył nową rodzinę. Miał kolejne dzieci i z czasem kontakt z najstarszą córką się urwał. Od kilku lat nie widział córki. Nie rozumie, dlaczego tak się stało...
"Tęsknię za nią. Jeśli będzie oglądać ten program, niech zobaczy swojego ojca, jaki on jest teraz, jaki jest wrażliwy i jak chętnie przyjmie ją z otwartymi rękami. Jeśli popełniłem jakieś błędy, ja ją za wszystko przeproszę. Dajmy sobie jeszcze te kilka lat" - dodał wzruszony.
Uroczysty finał zorganizowano dla uczestników programu w Bielsku-Białej. Podczas wieczoru okazało się, że Królową i Królem turnusu zostali... Bożena i Gerard. Oboje byli bardzo szczęśliwi i nie mogli ukryć wzruszenia.
Marta Manowska przygotowała dla seniorów dwie niespodzianki. Po pierwsze - zaprosiła na finałowe spotkanie uczestników pierwszej edycji. Po drugie - jako gwiazda wieczoru dla kuracjuszy wystąpiła Alicja Majewska ze specjalnym recitalem. Przy fortepianie akompaniował artystce Włodzimierz Korcz.
Podobno po zakończeniu imprezy w Bielsku-Białej i powrocie do Ustronia, zabawa przeniosła się do jednego z pokoi i trwała do białego rana!
Następnego ranka kuracjusze musieli się pożegnać i wyjechali do swych domów. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że te przyjaźnie będą kontynuować i że chwile, które wspólnie spędzili w Ustroniu zapamiętają do końca życia.
Kolejna edycja "Sanatorium miłości" już za rok. Zaczęto przyjmować zgłoszenia do trzeciej edycji!