Roman Polański w sądzie
Reżyser Roman Polański ("Dziecko Rosemary", "Pianista") zamierza pozwać do sądu brytyjskie pismo Vanity Fair. Powodem jest artykuł, który ów kolorowy magazyn opublikował w swoim numerze z lipca 2002 roku. W tekście zarzucono polskiemu filmowcowi, jakoby podczas drogi na pogrzeb zamordowanej 34 lata wcześniej żony zalecał się do zupełnie obcej kobiety.
W sierpniu 1969 roku Sharon Tate, będąca wówczas w ósmym miesiącu ciąży, padła wraz z czworgiem przyjaciół ofiarą zbrodniczej bandy wyznawców Charlesa Mansona.
69-letni Polański pozwał brytyjską edycję magazynu, choć Vanity Fair jest miesięcznikiem amerykańskim. Prawo za oceanem rządzi się jednak innymi regułami i wygranie takiej sprawy wymagałoby udowodnienia ewidentnej złej woli pozwanych.
Poza tym reżyser nie zamierza wracać do Stanów Zjednoczonych, ponieważ w 1977 roku uciekł stamtąd, by uniknąć skazania za rzekomy gwałt na 13-letniej dziewczynie.
Twórca zamierza zeznawać w londyńskim sądzie za pośrednictwem kamer video będąc we Francji, gdzie od lat zamieszkuje. Polański, posiadający francuskie obywatelstwo, obawia się przyjazdu do Wielkiej Brytanii, który mógłby się zakończyć jego aresztowaniem.
"Potwierdzamy, że działamy w imieniu Romana Polańskiego w procesie. Pierwsza rozprawa odbędzie się w listopadzie" - głosi oświadczenie Schillings, kancelarii prawniczej z Londynu.
W procesie, który z pewnością ożywi echa ponurego morderstwa sprzed lat, zeznawać mają jako świadkowie gwiazdy kina: Catherine Deneuve (która zagrała u Polańskiego we "Wstręcie" z 1965 roku), Mia Farrow (odtwórczyni głównej roli w "Dziecku Rosemary") i Adrien Brody, zdobywca Oscara za "Pianistę".