Uparta Trzebiatowska
Marta Żmuda Trzebiatowska przyznaje, że często jest w swoim uporze nieznośna. Ciężko jej czasem przyznać się do porażki, a to może wywołać spięcia na planie. Jak na przykład z Patrykiem Vegą w czasie kręcenia jednego z odcinków "Twarzą w twarz".
"Pewnego dnia na planie miałam do zagrania scenę, w której ramieniem zamykam drzwi, cała w emocjach, i dopiero zaczynam swoją kwestię" - opowiada aktorka.
Jednak pozycja półobrotu była według niej nienaturalna i nie potrafiła sobie tym zadaniem poradzić.
"Patryk zaczyna krzyczeć, ja się coraz bardziej denerwuję, zacinam, wciąż mi nie wychodzi".
W końcu aktorka nie wytrzymała i zaczyna wołać do reżysera:
"Jak jesteś taki mądry, to sam mi pokaż, jak mam to zrobić! Przecież to jest niewykonalne!".
Vega jednak nie dał się zbić z tropu i ze stoickim spokojem stwierdził:
"To nie ja się upierałem, żeby zostać aktorką".
Trzebiatowska przyznaje, że te słowa bardzo ją uderzyły i zdenerwowały.
"Myślałam, że eksploduję" - wspomina - "Łzy podeszły mi do oczu, ale zacisnęłam pięści i powiedziałam sobie: "O nie! Przed tobą się nie rozpłaczę. Nigdy!".
Wściekła weszła na plan i... wykonała bez problemu zadanie.
Dziś mówi, że Vedze wiele zawdzięcza.
"Uwierzył we mnie i ja mu bezgranicznie zaufała" - przyznaje.
Marta została gwiazdą serialu "Teraz albo nigdy", którego druga seria pokaże się w telewizji jesienią.