Tajemnice Krzysztofa Ibisza
W serialu "M jak miłość" pojawi się nowa postać. Telewizyjny gwiazdor Adam Butor zauroczy Asię, a Bogusia doprowadzi do ataku zazdrości. W postać Butora wcieli się... Krzysztof Ibisz.
Ibisz ujawnił niedawno kilka swoich tajemnic. Okazało się, że popularny prezenter od dzieciństwa pasjonuje się sztukami walki i nurkowaniem.
- Jako kilkunastoleni chłopak poszedłem na film z Bruce'm Lee "Wejście smoka" i prosto z kina pobiegłem zapisać się na karate. Trenowałem je przez dużą część podstawówki i w liceum, potem przerzuciłem się na jujitsu - zdradza gwiazdor - Podczas studiów aktorskich w Łodzi, liznąłem też trochę aikido. Chodziłem do dobrych szkół, jeździłem na obozy. Potem na długi czas porzuciłem sporty walki. Wróciłem do nich, gdy miałem 36 lat. Zainteresowałem się wtedy boksem tajskim i kick boxingiem.
Ibisz lubi też nurkować. Uprawia ten sport już od kilku lat i ma patent nurka, który pozwala mu schodzić aż na 40. metrów.
- Nurkowania najlepiej uczyć się w zimnych polskich wodach, bo tu są najtrudniejsze warunki - zdradza - Jak ktoś sprawdzi się w naszych jeziorach i w Bałtyku, to potem już wszędzie na świecie da sobie radę. Nurkowałem już w wielu miejscach świata, ale największy sentyment mam do zimnych wód Hańczy.
- Nurkowanie sprawia mi wielką frajdę i daje poczucie wolności. Jest dla mnie rodzajem oczyszczającej kontemplacji - dodaje - Skupiam się wtedy tylko na sobie, swoim sprzęcie i pięknie, które jest wokół?
Choć z wykształcenia jest aktorem - ukończył łódzką Filmówkę i zagrał w kilkudziesięciu produkcjach - widzowie najbardziej kochają go jako prezentera. Zwłaszcza spektakularnych, telewizyjnych show.
- Tuż przed programem na żywo czuję się podekscytowany, podnosi się temperatura - wyznaje Ibisz - Czuję się, jakbym nurkował pod wodą: im głębiej, tym fajniej!
A jak się okazuje praca prezentera to straszna orka...
- Prowadzący zawsze, choćby umierał lub miał 40 stopni gorączki, musi czuć się świetnie - opowiada - Trzy, cztery godziny przed programem nie prowadzę auta, bo wystarczy zwykła stłuczka, konieczność czekania na policję i już nie jestem w stanie dotrzeć na czas. W dniu "żywca" nie jeżdżę też windą. W programie na żywo nie może coś nie wyjść. Nie można mieć złego nastroju. Wszystko musi być super!
Jednak swoją pracę Ibisz nie zamieniłby na żadną inną.
- Nagrałem ponad tysiąc teleturniejów, poprowadziłem kilka tysięcy imprez i zagrałem w kilku filmach. Mimo to, za każdym razem, gdy staję przed kamerą czy na scenie wstępuje we mnie olbrzymia energia! To uczucie, którego nie jestem w stanie z niczym porównać. Wtedy wiem, że żyję i czuję się jak ryba w wodzie!
- Amerykanie mówią: kochaj swoją pracę, albo ją rzuć. Sukces można osiągnąć tylko w tej dziedzinie, którą się naprawdę kocha - mówi - Niezależnie, czy to jest praca dziennikarza, czy taksówkarza. No i wytrwałość. Jeśli się już coś zaplanuje, to nigdy nie powinno się z tego wycofywać! Przegrywają ci, którzy za wcześnie zrezygnowali.
Czy jego serialowy bohater zdobędzie serce Asi? O tym przekonamy się już 27 października.