"CSI" zbyt obrzydliwe
Laurence Fishburne przyznał niedawno, że mało nie odrzucił roli w serialu "CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas", bo nie mógł znieść widoku krwi.
Aktor przyjął propozycję zagrania jednej z głównych ról w serialu opowiadającym o pracy zespołu laboratorium kryminalistycznego. Na planie Fishburne regularnie musiał oglądać manekiny imitujące zwłoki.
Jak przyznaje znany z "Matriksa" gwiazdor, początkowo miał wątpliwości, czy powinien decydować się na tę rolę, bo niektóre oglądane przez niego odcinki serialu potrafiły go przyprawić o mdłości swoją brutalnością i realizmem w przedstawianiu zbrodni.
"A ja nie jestem uodporniony na takie widoki" - przyznaje aktor - "Dali mi na początek kilka książek i otworzyłem jedną z nich, gdzie zobaczyłem parę naprawdę mocnych zdjęć i od razu musiałem książkę odłożyć".
Jednak na książkach się nie skończyło. Gwiazdor miał szansę uczestniczenia w prawdziwym śledztwie, ale nie czuł się na siłach.
"Dostałem zaproszenie, by uczestniczyć w pracach prawdziwego zespołu z laboratorium kryminalistycznego w Los Angeles, ale potrzebowałem czasu, by się przygotować psychicznie i emocjonalnie na takie doświadczenie, bo przecież to nie jest coś, z czym przeciętny człowiek się na co dzień styka" - dodał.