Bohosiewicz: "To tylko serial"
Zuchwała, pewna siebie, uwodzicielska. Kinga, którą Maja Bohosiewicz gra w "Londyńczykach", zrobi wszystko, by stać się znaną i bogatą!
Maja Bohosiewicz powoli wychodzi z cienia starszej siostry, Soni ("Rezerwat", "Wojna polsko-ruska"). Rola Kingi w serialu "Londyńczycy" to pierwsze poważne wyzwanie aktorskie, z którym musiała się zmierzyć.
Artystka spotyka się z bardzo zróżnicowanymi wypowiedziami widzów dotyczącymi jej roli, a także przedstawianej w serialu rzeczywistości, w tym realiów, w jakich żyją Polacy na Wyspach Brytyjskich.
"Docierają do mnie różne opinie, w tym od ludzi, którzy są zbulwersowani. Mówią mi, że scenariusz niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Trzeba jednak pamiętać, że to tylko serial!" - tłumaczy Bohosiewicz, która wyznaje, że niewiele ma wspólnego z kreowaną przez siebie postacią.
"Mamy zupełnie inne zainteresowania. Ona jest płytką, prostą dziewczyna, która chce zrealizować dosyć banalne marzenie o tzw. zaistnieniu. Wykorzystuje w tym celu urodę. Podrywa coraz to nowych facetów i nie patrzy na konsekwencje".
Kingę, którą gra w serialu, interesują jedynie panowie z grubym portfelem, którzy mogą jej zapewnić dostatnie życie.
"Myślę, że moją bohaterkę może kręcić życie u boku jednego faceta tylko wtedy, gdy będzie bardzo bogatym przystojniakiem. Kinga ma kompleks dziewczyny z małego miasta. Chce uciec od szarości i żyć u boku ukochanego - pod warunkiem, że opływałaby w luksusy" - opowiada o swojej postaci artystka.
I dodaje: "Ona nie chce, aby ktoś inny miał szczęście w związku. Próbuje odbić faceta koleżance tylko dlatego, że jest zazdrosna o cudze szczęście".
W najbliższym czasie Bohosiewicz pojawi się w nowym serialu "Siostrzyczki".
"Niewiele mogę na ten temat powiedzieć. Zdradzę jednak, że widzowie zobaczą mnie w roli młodej dziewczyny, która w nader niechlubny sposób zaszła w ciążę i porzuciła swoje dziecko" - kończy aktorka.
Cały wywiad w najnowszym numerze "Tele Tygodnia".