Bobek: "Rola Marka to wyzwanie"
Filip Bobek jako Marek Dobrzański, w ciągu roku rozkochał w sobie nie tylko BrzydUlę, ale i miliony Polek!
Aktor od dziesięciu lat pojawiał się w najpopularniejszych polskich serialach (m.in. "Na dobre i na złe" i "Barwy szczęścia"), ale grywał zwykle tylko epizody. Wszystko zmieniło się, kiedy rok temu dostał jedną z głównych ról w serialu "BrzydUla". Szybko okrzyknięto go jednym z najseksowniejszych rodzimych aktorów. On sam rolę przystojnego współwłaściciela firmy odzieżowej Febo & Dobrzanski traktuje jako wielkie wyzwanie. Dlaczego? Bo prywatnie nie jest ani ekspertem od biznesu, ani od mody. Bobek jest obecnie do tego stopnia podziwiany wśród płci pięknej, że kobiety same zaczepiają go na ulicy.
"Tak jak każdego aktora, który gra w popularnym serialu" - wyznaje skromnie serialowy Marek.
I dodaje: "Zaczepiają mnie wszyscy, którzy mnie rozpoznają, nie tylko kobiety. Przeważnie są to bardzo miłe spotkania. Minął rok, od kiedy BrzydUla pojawiła się na ekranie i nie ukrywam, że przez ten czas zdobyłem dużą popularność. Ale nie jestem typem człowieka, który idzie ulicą i czerpie przyjemność z tego, że inni go podziwiają. Wolę nie rzucać się w oczy".
Mimo to, nie przeszkadza mu, że jego bohater jest typowym serialowym przystojniakiem.
"Tę rolę traktuję jak wyzwanie, bo co chwila dzieje się coś nowego i mogę pokazać koloryt Marka. Szczerze mówiąc sam nie spodziewałem się takiego sukcesu" - twierdzi artysta.
Aktor wyznaje, czego możemy się spodziewać w nowych odcinkach "BrzyUli", które pojawią się w telewizji jesienią.
"Na pewno Marek zda sobie sprawę z tego, że uczucie między nim, a Ulą to nie jest tylko trick, który pozwoli mu utrzymać stabilność finansową firmy, ale coś znacznie głębszego. Uświadomi sobie, że dzięki niej odkrył w sobie wiele ciekawych barw. Tak naprawdę tracąc Ulę, straci więcej, niż przypuszczał" - odkrywa serialowe tajemnice Bobek.
I dodaje: "A ona oczywiście zacznie przed nim uciekać. Tak to już jest w serialach, że jak wszystko ma się dobrze zakończyć, to nagle zaczynają mnożyć się problemy. Ale jak to się wszystko skończy, tego sam nie wiem".
Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"