Reklama

Skrytykowali Toma Cruise’a za nieobecność na Oscarach! "Powinien tam być"

Wielkim nieobecnym niedawnej ceremonii rozdania Oscarów był Tom Cruise, którego "Top Gun: Maverick" został nominowany do tych nagród w sześciu kategoriach. Według oficjalnych informacji aktor był zbyt zajęty kręceniem we Włoszech kolejnej części "Mission: Impossible". Te obowiązki nie przeszkodziły mu jednak dwa dni później gościć na 90. urodzinach Michaela Caine’a. Wlaśnie przez to Cruise naraził się na krytykę ze strony dwóch legend telewizji: Davida Lettermana i Jimmy'ego Kimmela.

Wielkim nieobecnym niedawnej ceremonii rozdania Oscarów był Tom Cruise, którego "Top Gun: Maverick" został nominowany do tych nagród w sześciu kategoriach. Według oficjalnych informacji aktor był zbyt zajęty kręceniem we Włoszech kolejnej części "Mission: Impossible". Te obowiązki nie przeszkodziły mu jednak dwa dni później gościć na 90. urodzinach Michaela Caine’a. Wlaśnie przez to Cruise naraził się na krytykę ze strony dwóch legend telewizji: Davida Lettermana i Jimmy'ego Kimmela.
David Letterman i Jimmy Kimmel /Randy Holmes/ABC /Getty Images

Okazją do rozmów na temat kulisów niedawnej ceremonii rozdania Oscarów była dla Davida Lettermana wizyta w programie Jimmy’ego Kimmela. W pewnym momencie role się odwróciły i to gość zaczął zadawać pytania gospodarzowi show. Letterman chciał bowiem wiedzieć, dlaczego na najważniejszej gali w show-biznesie nie pojawił się Tom Cruise. Kimmel był oczywistym adresatem takiego pytania - to właśnie on prowadził ceremonię Oscarów. Jednak absencji gwiazdora nie potrafił wyjaśnić.

Reklama

Dlaczego Tom Cruise nie pojawił się na Oscarach?

"Nie wiemy, gdzie w tym czasie był Tom Cruise. Słyszeliśmy, że chodzi o sprawy produkcyjne, ale niczego konkretnego nam nie powiedziano, więc nie mamy pojęcia, co tak naprawdę się stało. Powinien być, ale go nie było. Może czuł, że nie wygra i dlatego się nie pojawił? Bez dwóch zdań powinien tam być, jest księciem Hollywood" - stwierdził Kimmel. Sam Letterman był bardziej dosadny - usprawiedliwienia nieobecności Cruise’a na Oscarach nazwał nonsensem.

Letterman nie szczędził pochwał Kimmelowi. Jego zdaniem nawet obecność Cruise’a w trakcie gali nie sprawiłaby, że wydarzenie to odniosłoby jeszcze większy sukces. A wszystko dzięki świetnej konferansjerce Kimmela. Lettermanowi podobało się m.in. to, że prowadzący ceremonię wykorzystał nieobecność aktora do zażartowania z niego w swoim monologu. 

"Tom Cruise grający bez koszulki na plaży? L. Ron Hubba Hubba, wiecie, o co mi chodzi!" - powiedział Kimmel. L. Ron Hubbard to założyciel kościoła scjentologocznego, którego Cruise jest wyznawcą. "Hubba hubba" to slangowe określenie kogoś seksownego.

Co ciekawe, ten żart by nie padł, gdyby aktor pojawił się na ceremonii. Ujawniła to w rozmowie z portalem "Variety" Molly McNearney, producentka gali rozdania Oscarów, a prywatnie żona Kimmela. Z jej słów wynika, że gdyby Cruise pojawił się w Kodak Theatre, jej mąż miał darować sobie wątek scjentologów. "Mieliśmy trzyminutową przemowę na cześć jego roli w ożywieniu przemysłu kinowego. Byliśmy zawiedzeni jego nieobecnością" - powiedziała. 

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Oscary 2023 | Tom Cruise | David Letterman | Jimmy Kimmel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy