Oscary 2021: Korea Południowa świętuje, w Chinach cisza
93. ceremonia rozdania Oscarów zakończyła się dużym sukcesem azjatyckich twórców. Pierwszego w historii południowokoreańskiej kinematografii Oscara dla najlepszej aktorki, jakiego otrzymała Yuh-Jung Youn, przyjęto w jej kraju z euforią. Znacznie ciszej było w Chinach o sukcesie Chloe Zhao, której "Nomadland" otrzymał trzy Oscary, z których dwa przypadły w udziale właśnie Zhao.
Brak zainteresowania Oscarami ze strony państwowych mediów w Chinach nie dziwi. Od kilku tygodni pojawiały się głosy o zbagatelizowaniu prestiżowej ceremonii, czego powodem jest polityczny wydźwięk jednego z nominowanych do Oscara filmów oraz wywiady, jakich w przeszłości udzieliła Zhao. Nie wypowiadała się w nich pozytywnie o panującej w Chinach sytuacji.
Wątpliwości Komunistycznej Partii Chin wzbudził przede wszystkim nominowany w kategorii dla najlepszego krótkometrażowego filmu dokumentalnego "Do Not Split", opowiadający o społecznych protestach w Hongkongu. Z jego powodu państwowe media w Chinach otrzymały od wydziału propagandy KPCh zakaz pokazywania ceremonii oscarowej na żywo.
Brak transmisji z ceremonii rozdania Oscarów w Chinach - pierwsza taka sytuacja od lat - sprawił, że chińscy widzowie nie mogli usłyszeć m.in. podziękowań Alice Doyard i Anthony’ego Giacchina, twórców nagrodzonego Oscarem krótkometrażowego dokumentu "Collette". Giacchin wspomniał w nich, że "niewinne dzieci z Jemenu oraz protestanci z Hongkongu nie zostaną zapomniani". W miejscowych gazetach Oscary traktowane są pobieżnie, a o wiele więcej uwagi poświęca się tam m.in. kwestii braku pomocy Stanów Zjednoczonych dla zmagających się z pandemią COVID-19 Indii.