Pominięci przy nominacjach do Oscarów
Ogłoszeniu tegorocznych nominacji do Oscarów towarzyszyło - jak zwykle - sporo emocji i zaskoczeń. Nie brakowało tych pozytywnych - między innymi nominacja dla Toma Hardy'ego za "Zjawę" czy Charlotte Rampling za "45 lat". Niestety, były też rozczarowania. Oto lista twórców pominiętych w tym roku przez Akademię.
Ridley Scott
Największą niespodzianką tegorocznych nominacji był brak Ridley'a Scotta na liście najlepszych reżyserów. Twórca "Marsjanina" dla wielu uchodził za faworyta. Jego film, uhonorowany Złotym Globem dla najlepszej komedii lub musicalu, okazał się hitem kasowym i zebrał znakomite recenzje. Uzyskał także nominacje w siedmiu kategoriach, w tym dla produkcji roku, aktora pierwszoplanowego (Matt Damon) i za scenariusz adaptowany. Prócz tego Scotta nominowano do Złotego Globu oraz nagród BAFTA i Gildii Reżyserów. Twórca "Obcego" i "Łowcy androidów" będzie musiał w tym roku zadowolić się nominacją dla producenta.
Steven Spielberg
Chociaż "Most szpiegów" otrzymał sześć nominacji, w tym dla filmu, scenariusza i aktora drugoplanowego, także w tym przypadku pominięto reżysera. Krytycy byli zgodni, że "Most szpiegów" jest najlepszym filmem Spielberga od czasu "Monachium" (2005), tym bardziej liczyliśmy na docenienie kultowego twórcy. Szczególnie, gdy w 2013 roku wydawałoby się pewna statuetka za reżyserię "Lincolna", przypadła ona Angowi Lee za "Życie Pi".
Will Smith
Po pasmie artystycznych porażek, z koszmarnym "1000 lat po Ziemi" na czele, Will Smith wrócił do aktorskiej formy. W dramacie sportowym "Wstrząs" wcielił się w lekarza badającego związki między urazami głowy sportowców, a ich późniejszymi samobójstwami. Niestety, gwiazdy "Facetów w czerni" zabrakło wśród piątki nominowanych. Trzeba jednak przyznać, że tegoroczny wyścig w tej kategorii był bardzo zacięty. Poza tym i tak wszyscy wiemy, że wygra Leonardo DiCaprio...
Helen Mirren
Nagrodzona Oscarem za "Królową" aktorka miała szansę na nominacje za pierwszoplanową rolę w "Złotej damie" oraz drugoplanową w "Trumbo". Szczególnie ta druga, zaciekle zwalczającej komunistów dziennikarki, otrzymała wspaniałe recenzje i przyniosła jej szereg nominacji do najważniejszych wyróżnień. Tymczasem Akademia zdecydowała się nominować jedynie jej kolegę z planu "Trumbo", wcielającego się w tytułowego scenarzystę Bryana Cranstona. Poza tym oba filmy pominięto.
Jane Fonda
To miał być oscarowy powrót dwukrotnie już nagrodzonej aktorki po prawie 30 latach bez nominacji. Jej niewielka, chociaż doskonale zagrana i przepełniona emocjami rola dawnej gwiazdy kina w "Młodości" Paolo Sorrentino, stanowi najlepszy występ Jane Fondy od lat. Jak się jednak okazało, Akademia zignorowała film prawie całkowicie, przyznając mu tylko jedną nominację - za piosenkę.
Todd Haynes
Chociaż lesbijski melodramat "Carol" uzyskał aż 6 nominacji do Oscara, jego reżyser Todd Haynes nie może uznać tego rozdania za w pełni udane. Po pierwsze, film nie znalazł się na liście starających się o tytuł najlepszej produkcji roku. Po drugie, po raz kolejny nie otrzymał on nominacji za najlepszą reżyserię. Chociaż krytycy są podzieleni w sprawie "Carol" i wielu z nich nazywa film gorszą siostrą "Daleko od nieba" z 2002 roku, Haynes uchodził za jednego z faworytów. Na brak oscarowej nominacji mogło go jednak przygotować pominięcie przez Gildię Reżyserów.
Idris Elba
W kategorii "najlepszy aktor drugoplanowy" pominięto Idrisa Elbę, znanego między innymi z serialu "Luther". Jego rola brutalnego komendanta w "Beasts of no Nation" mogła stanowić przełom w historii Oscarów. W razie uzyskanej nominacji, byłaby pierwszą osobą docenioną przez Akademię w filmie, który wszedł równolegle do kin oraz do oferty sieciowej (w tym wypadku serwisu Netflix). Być może właśnie to stanęło na przeszkodzie zarówno dla kreacji Elby, jak i samego obrazu, pominiętego we wszystkich kategoriach.
Michael Shannon
Wśród niedocenionych pewniaków znalazł się także Michael Shannon, dotychczas nominowany tylko raz, w 2009 roku za drugoplanową rolę w "Drodze do szczęścia". Jego rola bezwzględnego agenta nieruchomości w "99 Homes" spotkała się z ogólnym uznaniem i przyniosła mu miedzy innymi nominacje do Złotego Globu i nagrody Gildii Aktorów. Niektórzy nazywali jego postać także "największym filmowym złoczyńcą 2015 roku".
Aaron Sorkin
Wczorajszy dzień nie był najlepszy dla scenarzysty biografii "Steve'a Jobsa". Po zdobyciu Złotego Globu za scenariusz i nominacji do nagrody Gildii Scenarzystów, uchodził on za faworyta w kategorii "scenariusz adaptowany". Tymczasem Akademia nie pozwoliła mu mieć nadziei na powtórzenie sukcesu sprzed pięciu lat, kiedy nagrodzony został za tekst do filmu "The Social Network".
Quentin Tarantino
Wśród pominiętych scenarzystów znalazł się także twórca "Nienawistnej ósemki". Tarantino uchodził za ulubieńca Akademii, a w ostatnich latach otrzymał statuetkę za "Django" (2012) i nominację za "Bękarty wojny" (2009). Widać jego niespełna trzygodzinny, mistrzowsko przegadany western nie trafił w gusta członków Akademii.
Jakub Izdebski