Poprowadzi tę uroczystość jako namłodsza osoba w historii
Anne Hathaway nie zamierza naśladować innych celebrytów podczas prowadzenia ceremonii rozdania Oscarów, ponieważ nie czuje, że zasłużyła sobie na to prawo.
28-letnia aktorka w niedzielę, 27 lutego, będzie gospodynią oscarowej ceremonii wraz z Jamesem Franco. Aktorka zdradza, że poprowadzi galę nieco inaczej, niż czynili to dotychczasowi gospodarze. Wyznaje, że nie czułaby się komfortowo, żartując sobie z nominowanych oraz z innych gości, co stało się już tradycją wśród prowadzących.
"Mogę zagwarantować, że jeśli oczekujecie kogoś, kto w sposób szokujący i cyniczny będzie wywoływał gości, to na pewno nie będę to ja. Nie sądzę, bym umiała się odnaleźć w takiej roli. Po prostu czułabym się niekomfortowo. Uważam, że prowadzenie gali z odpowiednio wyważoną dawką humoru jest bardzo trudne. Nie chodzi mi o to, że w takim razie należy zachować nadzwyczajną powagę, ale jestem najmłodszą gospodynią w historii Oskarów i nie mam zamiaru zachowywać się cynicznie i żartować sobie z osób starszych od mnie oraz z ich zasług" - wyznała aktorka.
Gwiazda filmu "Diabeł ubiera się u Prady" przyznaje także, że zgodziła się wziąć udział w ceremonii po tym, jak James Franco przyjął propozycję, ponieważ ułatwiło jej to pozbycie się presji i lęku przed prowadzeniem na żywo tak wielkiej gali. Hathaway dodaje też, że obawia się nieco o niekonwencjonalne zachowania aktora.
"Przed tego typu sytuacjami zawsze mam kolana jak z waty i wyobrażam sobie wszystkie możliwe wpadki. W dodatku producent show, Bruce Cohen, jest dosyć przebiegły, co uświadomiłam sobie, gdy oznajmił mi, że wybrał Jamesa Franco do roli gospodarza. James ma odwagę i skłonność do niekonwencjonalnych zachowań, dlatego zapewne nie wydarzy się żadna z tych rzeczy, o które się martwiłam, lecz zupełnie nowe i nieprzewidziane przeze mnie sytuacje" - wyznała aktorka.