Orły 2024
Reklama

Orły: Nominacje do polskich Oscarów. Kino pokazuje problemy, którymi żyje społeczeństwo

Znamy już nominacje do 26. edycji Polskich Nagród Filmowych Orły. Prezydent Polskiej Akademii Filmowej Dariusz Jabłoński w rozmowie z Interią zdradza, czym kierują się członkinie i członkowie głosując na zwycięzców, co sądzi o relacji kina z polityką i uchyla rąbka tajemnicy na temat szans Agnieszki Holland na nagrodę za całokształt dorobku artystycznego. Przypominamy wywiad, jaki ukazał się w Interii 8 lutego 2023 roku.

Sylwia Szostak, Interia: Jak pan ocenia tegoroczne nominacje?

Dariusz Jabłoński: - To był naprawdę dobry rok dla polskiego kina. Chcę wspomnieć tu o filmie dla nas bardzo ważnym, czyli "Zielona granica" Agnieszki Holland. Oczywiście, nie chcę przy tej okazji żadnego filmu faworyzować, ale ta produkcja wskazuje na pewną specyficzną cechę polskiego kina - pokazuje ono problemy, którymi społeczeństwo żyje i kino pełni funkcje forpoczty, rozpoczyna pewne dyskusje na najtrudniejsze tematy. I nawet pod kostiumem historycznym, w filmie takim jak "Kos" czy serialu "1670" rozmawiamy tak naprawdę o współczesności. I to jest taka cecha polskiego filmu, na której bardzo nam zależy. Nie odwracamy się tyłem do współczesności, mówimy, dotykamy tych najbardziej bolących kwestii i tego, co się dzieje w naszym państwie. Wierze, że polscy filmowcy, jeśli będą mieć pełne gwarancje wolności, bo ciągle mamy z tym problem - szczególnie w ostatnich latach - sprawią, że nasze kino będzie jeszcze żywsze i będzie wchodzić jeszcze głębiej. Ale cieszmy się z tego co jest, bo mimo trudnych lat, polscy filmowcy nie dali sobie wmówić, o czym powinni robić filmy i jak je robić.

Reklama

Jacy są według pana faworyci tegorocznej edycji?

- Z mojego doświadczenia wynika, że nawet największa liczba nominacji nie gwarantuje nagrody. Nominacje są dla mnie zaskoczeniem, jak dla każdego członka Polskiej Akademii Filmowej, bo stanowię jedynie jeden głos w tym tajnym i korespondencyjnym głosowaniu, nadzorowanym przez PWC, czyli firmę, która nadzoruje również amerykańskie Oscary. I to są jedyne dwie nagrody na świecie, które są nadzorowane przez PWC. Oznacza to, że do momentu otwarcia kopert, nie mamy pojęcia kto w tej kopercie zostanie wymieniony.  Ale tak naprawdę nie chodzi o to, kto wygra. Same nominacje są już nagrodami dla polskim filmowców i filmowczyń. W kategoriach zawodowych nominacje przyznawane są przez ludzi z tej właśnie kategorii, dźwiękowcy przyznają nominacje za dźwięk, montażyści przyznają nominacje za montaż i tak dalej. Dostać nominacje od swoich koleżanek i kolegów jest naprawdę bardzo trudno. Twórcy umieszczają nawet nominacje do Orłów do swoich życiorysów. Nie ma chyba lepszej nagrody niż taka przyznawana przez tych, którzy znają się na filmie.     

Jaka jest obecnie w pana odczuciu kondycja polskiego kina?

- Wierze, że polskie kino stać na więcej, możemy być bardziej ofensywni i agresywni we wskazywaniu problemów i bolączek, o których wszyscy wiemy, ale nie ma kto o nich mówić. Ale polskie kino potrzebuje pełnej wolności i zdywersyfikowanych źródeł finansowania. Aby pieniądze nie płynęły z jednego źródła publicznego, tylko aby tych źródeł było więcej, bo wtedy będzie trudno zmanipulować ekspresję polskich filmowców. Wtedy polskie kino będzie komentowało skutecznie polskie życie polityczne i społeczne.

Wspomniał pan na ogłoszeniu nominacji do Orłów, że jest to istotne, aby rządzący doceniali znaczenie kultury audiowizualnej. Czy coś się zmieniło w tym obszarze po zmianie władzy?    

- Nie ukrywam, że stanowisko nowego rządu nas cieszy, ponieważ nowy rząd dostrzega rolę Polskiej Akademii Filmowej jako napędu polskiego przemysłu filmowego. To ma znaczenie, ponieważ polskie nagrody filmowe Orły są od początku niezależne, są stworzone przez środowisko i niezależnie od wszelkich ataków i prób obalenia, przetrwaliśmy już 26 lat. To, że Marszałek Sejmu Szymon Hołownia napisał list z okazji otwarcia głosowania na te nagrody, sprawiło nam ogromną przyjemność. To dla nas ważne, żeby politycy nie tylko interesowali się kulturą, aby ją wykorzystać, ale żeby zapewnić jej pełną wolność. Jeśli politycy stworzą pełną wolność polskiej kulturze, jestem pewny, że jeszcze wiele przed nami.

Czy są obecnie jakieś trendy w polskim kinie, które wyłaniają się z listy nominacji?

- Z pewnością jest duże zainteresowanie historią, ale w inny sposób niż przez wiele lat od nas oczekiwano. Nie na zasadzie gloryfikacji naszej historii, tylko na zasadzie wyciągania wniosków z historii i to jest najzdrowsze podejście moim zdaniem. Zabawa, niekiedy żart, przykryty kostiumem, a jednak ciągle o współczesności. I mam tutaj na myśli film "Kos", który został obsypany nominacjami, a także serial "1670". Ale również "Zielona granica", która jest ważnym przykładem dla wszystkich filmowców, że kiedy dzieje się coś ważnego, kiedy dzieje się krzywda ludzka, to bez kalkulacji trzeba złapać kamerę i ruszyć do pracy. Dokonała tego nasza mistrzyni, dojrzała już reżyserka, która mogłaby wygrzewać się na plażach Los Angeles, a zamiast tego siedziała w lesie przy białoruskiej granicy.

Czy w tym roku laureatką Orła za osiągnięcia życia zostanie właśnie Agnieszka Holland?

- To jest najtrudniejsza nagroda do głosowania. Zauważyłem, że Akademia unika nagradzania tą nagrodą tych, którzy są w największym rozpędzie - a Agnieszka Holland niewątpliwie jest - żeby przypadkiem nie zwolnili. Z pewnością będzie to filmowczyni lub filmowiec, którego uważamy nie tylko za autorytet artystyczny, ale też moralny. Akademia Filmowa jest też po to, aby pilnować wartości w polskim kinie - również moralnych, a nie tylko estetycznych czy artystycznych.

Czy nominacje lub same już Polskie Nagrody Filmowe mają szanse zwiększyć frekwencje w kinach lub zagwarantować laureatom większą widownię?   

- Orły są dla naszej publiczności. Są wskazaniem, co warto zobaczyć i zachęcić publiczność do chodzenia do kina. To jest tak naprawdę cel tych nagród, aby polska publiczność zwróciła uwagę na filmy, których być może nie dostrzegła albo nie zdążyła pójść na nie do kina. Czasem te najbardziej wartościowe tytuły nie są zbyt długo na ekranach. Zauważyliśmy już przy czwartej edycji nagród, że filmy nominowane i nagradzane wracają czasem do kin, potem są częściej oglądane na platformach. Ta nagroda jest również wsparciem dla tych, którzy zrobili coś ważnego, a publiczność w zgiełku współczesnego świata nie zwróciła na nich uwagi. To właśnie my filmowcy zwracamy uwagę publiczności, wskazujemy, na co warto zwrócić uwagę. Zwykle ci, którzy dostają u nas nagrodę za odkrycie roku, stają się tymi najwybitniejszymi twórcami na późniejszych etapach kariery.

W kategorii seriale widać dominację Netflixa, który w ostatnim czasie polaryzuję branżę filmową. Nominacjre zdobyły seriale: "1670", "Absolutni debiutanci", "Infamia" oraz "Informacja zwrotna". Czy polska branża przekonuje się do serwisów streamingowych i jakościowej komercji?

- Myślę, że Polska Akademia Filmowa, oglądając serial i przyznając nagrody, patrzy na to, co dostaje, czyli na serial i na to, czy dany serial jest w jakiś sposób nowatorski. Musimy pamiętać, że te seriale realizowane są przez polskich autorów i polskich producentów. Jeśli zaś chodzi o kwestie finansowania, to istotą nagród jest również zwrócenie uwagi tych, którzy mogą finansować polskie seriale fabularne, że może warto dołączyć do tej stawki, inwestować w seriale, bo za to też można zostać nominowanym. My to widzimy w znacznie szerszej skali w odniesieniu do filmów. Jest efekt Orłów - nagrodzone filmy powodują, że produkcje tych twórców albo podobnie zaangażowane łatwiej zdobywają finansowanie. Ma to ogromne znaczenie. I wpłynęło to nawet na nagrody w Gdyni. Chciałbym, aby to samo dotyczyło seriali. Jako Akademia myślimy i dyskutujemy o tym, żeby przyłożyć większą wagę do seriali i nagradzać je w większej liczbie kategorii, bo stanowią bardzo ważny element naszego życia społecznego. Cztery nominacje dla seriali Netflixa to wskaźnik, że można przyjść, zainwestować, otworzyć się, dać wolność twórcom i dostać świetny serial. 

Zobacz też:

Orły 2024: Kto otrzymał nominacje do Polskich Nagród Filmowych?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy