"Oszust z Tindera" hitem Netflixa. Antybohater dokumentu pozwie portal?
Dokument "Oszust z Tindera" stał się niespodziewanym hitem Netflixa. Opowiada historię Shimona Hayuta, podającego się w social mediach za Simona Levieva. Mężczyzna miał wyłudzić od swoich ofiar nawet 10 milionów dolarów. Leviev przebywa dzisiaj na wolności i nadal chwali się swoim luksusowym życiem w internecie.
"Oszust z Tindera" to nowa produkcja dokumentalna Netflixa. Jej bohaterki to kobiety, które zostały oszukane przez naciągacza grasującego na tym popularnym portalu randkowym i postanowiły się na nim zemścić. "Na Tinderze znajdziesz wszystko. Jedno przesunięcie palcem może zmienić twoje życie" - słyszymy w pierwszych słowach zwiastuna. To jedno przesunięcie zmieniło życie bohaterek dokumentu w koszmar.
Film zadebiutował na Netflixie kilka dni temu, a już stał się jedną z najpopularniejszych produkcji. W "Oszuście z Tindera" reżyserka Felicity Morris opowiada historię naciągacza przedstawiającego się jako Simon. Wabił on swoje ofiary wizją ekskluzywnego życia. "Był bystry, zabawny i spontaniczny. (...) Zapytał, czy chcę się przelecieć prywatnym odrzutowcem" - opowiadają kobiety, które spotkały Simona na swojej drodze. I powierzyły mu swoje oszczędności sięgające dziesiątek tysięcy dolarów.
Jedna z oszukanych przez niego kobiet opowiedziała już wcześniej swoją historię w wywiadzie dla stacji "ABC News". To 32-letnia Norweżka Cecilie Fjellhoy, której mężczyzna przedstawił się jako izraelski milioner podpisujący się przydomkiem "Książę Diamentów". Twierdził, że wykonywana przez niego praca wiąże się z licznymi podróżami po całym świecie. Z tego powodu utrzymywali swój związek na odległość. W tym samym czasie utrzymywał relacje i wyłudzał pieniądze od innych kobiet.
Simon Leviev zostal skazany na 15 miesięcy pozbawienia za posługiwanie się fałszywym paszportem. Odsiedział pięć miesięcy i dzisiaj nadal cieszy się luksusowym życiem u boku nowej partnerki. Twórcy dokumentu skontaktowali się z tytułowym oszustem. Ten jednak nie chciał brać udziału w nagraniach, wysłał za to wiadomość, w której grodził portalowi streamingowemu pozwem sądowym.
Na Instagramie opublikował oświadczenie, w którym prosi swoich obserwatorów o to, by mieli "otwarte umysły i serca". Ma zamiar przedstawić tę historię ze swojej perspektywy. "Dziękuję za ogrom otrzymanego wsparcia. Podzielę się swoją historią w ciągu najbliższych dni, gdy znajdę sposób, aby opowiedzieć wszystko jak najlepiej i z szacunkiem dla siebie oraz osób zainteresowanych" - napisał w oświadczeniu.
Odszkodowania ma zamiar domagać się również ochroniarz mężczyzny. Jak donosi Pudelek, prawniczka Piotra K., Joanna Parafianowicz, przesłała portalowi pismo, z którego wynika, że "mężczyzna zamierza walczyć o swoje dobre imię, pozywając Netflixa i domagając się przeprosin oraz olbrzymiego odszkodowania". 2 miliony za doznaną krzywdę oraz milion euro "odszkodowania wynikającego z braku możliwości dalszego wykonywania zawodu specjalisty ochrony osób i mienia".