Najlepsze dokumenty

Nowy film Szumowskiej i Englerta. Miało być zabawne, śmieszy umiarkowanie

Kadr z filmu "All Inclusive" w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta /materiały prasowe

Byłem przekonany, że sprawa jest już definitywnie zamknięta. Film: czapka niewidka. Kiedyś powstał, ale zniknął. Dziwiło mnie to, ale z drugiej strony, tyle wciąż mamy nowych bodźców, spraw i filmów, że kto by się zastanawiał nad anonsami prasowymi zapowiadającymi realizację filmu Małgorzaty Szumowskiej sprzed siedmiu lat (tak jak niewielu wciąż jeszcze wspomina enigmatyczny, za to wysokobudżetowy, niedokończony film o Tadeuszu Kantorze z Borysem Szycem w tytułowej roli). Był film, nie ma filmu. Ponieważ jednak "All Inclusive" nieoczekiwanie powrócił jako temat i będzie wydarzeniem zamknięcia Krakowskiego Festiwalu Filmowego, niewielkim wysiłkiem pamięci odtwarzam kulisy powstania filmu.

Szumowska, reżysersko sygnująca wtedy jeszcze filmy wyłącznie własnym nazwiskiem (Michał Englert był operatorem, współproducentem i współscenarzystą), szykowała się do kariery amerykańskiej (niestety, zarówno zrealizowany w 2019 roku "Córka Boga", jak i późniejszy, "Infinite Storm", sukcesami nie będą), była również po premierze "Twarzy" - co prawda pokazywanej i nagrodzonej na festiwalu w Berlinie, ale w Polsce przyjętej dosyć kąśliwie, i bez wątpienia niedorównującej sukcesowi poprzedniego filmu duetu Szumowska-Englert, "Body/Ciało", uważanego za najważniejszy tytuł w ich filmografii.

Reklama

Tak czy inaczej, końcówka poprzedniej dekady, była momentem względnego komfortu producencko-wizyjnego twórców "33 scen z życia". Można było rzucić się w przygodę z niepewnym celem. Zaszaleć.

W 2018 roku, w rozmowie z "Krytyką Polityczną", reżyserka mówiła: "Montuję film eksperymentalny, niezależny. Jak się zmieniały władze PISF i nic nie było pewne, postanowiłam sama na sobie zrobić eksperyment i nakręcić film za grosze, żeby sprawdzić, czy się da. No więc da się. Zrobiłam "All inclusive" - o siedmiu kobietach, które jadą na wczasy do Maroka, wyrywają się z hotelu i konfrontują z kobietami z Maroka. W filmie, poza grupą kobiet, zagrali Andrzej Chyra, Iza Kuna i... Jakub Majmurek".

W innym wywiadzie, opublikowanym w miesięczniku "Elle", reżyserka dodawała: "Opowiadam o Polkach, które wyjeżdżają na wczasy, a potem odrywają się od turystycznej rzeczywistości i jadą w głąb Maroka. Rzucają się w kompletnie dzikie doświadczenie z sobą, ze swoją kobiecością. W filmie grają kobiety, które znalazłam na castingach w całej Polsce".

Na fali popularności "Białego Lotosu"? "All Inclusive" powstał wcześniej

Czy coś z tych zapowiedzi ocalało? Szczerze mówiąc, niewiele. Dokument i fabuła, bogaci i biedni na wywczasach luxury alla polacca. Można by powiedzieć, że "All Inclusive" został nakręcony na fali popularności seriali w rodzaju "Białego Lotosu", gdyby nie fakt, że powstał akurat wcześniej...

Mocno wybrzmiewa tutaj ironia Szumowskiej, tak silna między innymi w "Body/Ciało". Jako satyra film sprawdza się jednak średnio. Nie wymagałbym od "All Inclusive" oryginalności, ale po latach zwłaszcza razi wyższościowe powielanie stereotypów. My, wy, oni.

Oto w podróż do Maroka wybiera się zróżnicowana grupa osób. Znudzona para w kryzysie (Chyra i Kuna), pretensjonalny cwaniaczek (Krzysztof Czeczot), kilkoro ekscentryków dla ozdoby. Nie jest to na pewno, jak zapowiadała reżyserka, zbiorowy obraz kobiet "konfrontujący się z kobietami z Maroka". Być może taka wizja nie udała się w montażu i trzeba było znaleźć inne rozwiązanie? Efekt finalny nie jest jednak  szczególnie frapujący.

Hybryda gatunkowa. Zaczyna się od "Gadających głów" z Kieślowskiego, bohaterowie mówią, co jest dla nich ważne, a co nie jest. Jedziemy do Maroka, tutaj trochę szydery z "głupich i głupszych", analogie do żenujących programów telewizyjnych w rodzaju "Pocztówek z wakacji", w filmie jest nawet głośny wówczas "mięsny jeż" - tutaj występujący jako "mięsny pies". Wszystko obudowane mniej lub bardziej oryginalnymi wywodami na temat dobra i zła.

Na przykładzie tego filmu widać też, jak w ciągu kilku lat zmieniło się kino. W założeniu "All Inclusive" miało być zabawne, ale po latach śmieszy umiarkowanie. Na pewno nie wynikało to z intencji twórców, ale rysowane grubą kreską portrety nuworyszy oraz turystów gorzej sytuowanych, traktujących pobyt w średniej klasy hotelu w Maroku, jako spełnienie najskrytszych marzeń, wygląda dzisiaj słabo.

Podejrzewam, że gdyby Małgorzata Szumowska z Michałem Englertem podejmowaliby się takiego wyzwania w 2024, cała warstwa komiczna polegająca na wzmocnieniu traktowanych ironicznie bohaterów, nazwijmy to, mniej lotnych, zostałaby wyeliminowana. Świat się jednak zmienił.

Cały świat i Polska w pigułce

Maroko, hotel w Agadirze - cały świat i Polska w pigułce. Wycieczka to przecież my: od Zakopanego po Sopot. Ułomności i powaby narodowe, tych pierwszych więcej, tych drugich mniej. Starsza pani wędruje od hotelu do plaży, nucąc uparcie stary szlagier Sławy Przybylskiej "Galapagos"; egzaltowana atencjuszka egzorcyzmuje zły czas, wmawiając wszystkim, że jest dobrze, bardzo dobrze, nie mogło być lepiej. Poczciwina z prowincji chce się umawiać na randki z dziewczynami. Korpulentny intelektualista klaruje swoje żałosne tezy. "Prawdziwy Polak" brzydzi się wziąć do rąk hotelowych sztućców, żeby się nie zarazić marokańską chorobą. Są wreszcie najsympatyczniejsi z całej ekipy, religijni, ale nie fanatyczni, narzeczeni.

Turyści stroją się, opalają, obgadują, kłócą, dzwonią do mamy, albo ruszają w "Rejs". Analogia z filmem Piwowskiego jest naiwna, bo wiele już takich nawiązań w polskim filmie było. Chwilami zabawna, chwilami okrutna, ale w żaden sposób nie dorównująca pierwowzorowi.

"All Inclusive" to także swego rodzaju hołd dla Ulricha Seidla, estetyki kina Seidla, pokazywany jednak w momencie, kiedy nawet już i Seidl stał się passée. Wniosek: filmy powinno się pokazywać po nakręceniu, a nie siedem lat później. Doklejona trochę na siłę, już w Polsce, rozpaczliwa koda, pokazuje zaś, że żadnego porozumienia nie będzie. Polski kompleks jest wieczny. Tyle, że o tym również wiedzieliśmy wcześniej.

5/10

"All Inclusive", reż. Małgorzata Szumowska i Michał Englert, Polska 2023.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Szumowska | Michał Englert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama