Kinga Preis była w piekle. Koledzy ze studiów zmienili jej życie w koszmar
Kinga Preis wrocławską filię krakowskiej szkoły teatralnej ukończyła ponad ćwierć wieku temu, ale to, co przeżyła na pierwszym roku studiów, wciąż powraca do niej w koszmarach. "Byłam traktowana przez koleżanki i kolegów jak śmierdzące g..." - wspomina.
Kinga Preis bardzo długo nie potrafiła spokojnie mówić o swych studenckich latach. Dopiero niedawno - ośmielona szczerym wyznaniem Anny Paligi o mobbingu w szkołach teatralnych - zdecydowała się opowiedzieć o gehennie, jaką przeszła przez swoich kolegów i koleżanki ze studiów. Aktorka twierdzi, że przez cztery lata codziennie walczyła o... przetrwanie.
"Finalnie mnie to wzmocniło, ale to był naprawdę trudny czas" - powiedziała w rozmowie z "Newsweekiem".
Kinga Preis prześladowana w szkole teatralnej! Dręczył ją popularny aktor
Odtwórczyni roli Natalii w "Ojcu Mateuszu" uważa, że aktorki i aktorzy mają w sobie - to jej określenie - patologiczną uległość, a to, że mają być "posłuszni", wpaja się im od pierwszej chwili pobytu w szkole teatralnej.
"Trzeba na początku przejść fuksówkę - czy raczej trzeba było, bo wreszcie tego zakazano. Chodziło o to, żeby udowodnić starszym rocznikom, że nie dostało się na studia fuksem" - tłumaczyła Karolinie Pasternak z "Newsweeka".
Aktorka nie kryje, że kiedy dostała się do wrocławskiej szkoły, od razu wpadła w ręce ludzi, którzy okazali się jej oprawcami. Podobny los spotkał wszystkich pierwszoroczniaków...
"Stawało się pojedynczo na scenie, a studenci starszych roczników zadawali etiudy, które miały rzekomo rozwinąć naszą wyobraźnię. Ja dostałam etiudę: "Rym-cym-cym, z du... dym". To się może wydawać śmieszne, ale tylko do czasu: to było okraszane alkoholem, musztrą, agresją" - opowiada.
Kinga Preis wytrzymała tylko trzy dni. Mówi, że wypisała się z fuksówki, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji.
"To zaowocowało tym, że (...) byłam traktowana przez kolegów i koleżanki jak śmierdzące gó... Gdy wchodziłam do takiej maleńkiej kawiarenki w szkole, milkły rozmowy. Wszyscy dawali mi wzrokiem do zrozumienia, że mam spadać. Nie mówili 'cześć', odwracali się na korytarzu" - wspominała w wywiadzie dla "Newsweeka", dodając, że jedyne, o czym myślała, to... żeby jakoś przeżyć kolejny dzień, kolejny tydzień, miesiąc i rok.
"Trzeba było przeżyć, więc przeżyłam" - mówi.
Dziś Kinga Preis należy do grona najlepszych polskich aktorek swojego pokolenia - ma na swoim koncie Telekamerę w kategorii Aktorka 25-lecia, Wiktora i Złotą Kaczkę, sześć Orłów i Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego, a także Złoty Krzyż Zasługi.
Gwiazda emitowanego ostatnio przez Canal+ serialu "Kruk. Jak tu ciemno" od czasu do czasu spotyka się ze swoimi prześladowcami ze szkoły na planach filmowych i w teatrze.
"Nie noszę urazy. Nigdy nikomu nie dałam odczuć, że... Jakie to jest odwrócone! To mnie zależy, żeby nie pokazywać, że mnie to w ogóle dotknęło. To mnie zależy, żeby tamta strona się nie poczuła niekomfortowo" - twierdzi.
Kinga Preis jest bardzo zadowolona, że w jej środowisku głośno się teraz mówi o mobbingu czy wręcz molestowaniu. Przestrzega jednak młodych ludzi studiujących aktorstwo przed... obrażaniem się o wszystko na cały świat, a zwłaszcza na swych wykładowców.
"W aktorstwie nie chodzi o dobre obyczaje, kulturę i komfort. Trzeba zaakceptować to, że czasem w emocji ktoś huknie, o ile nie jest to personalna wycieczka" - powiedziała dziennikarce "Newsweeka".