Mobbing w szkołach aktorskich
Reklama

Aleksandra Konieczna zamierza piętnować patologie w szkołach aktorskich

"Zamierzam reagować na każdy dyskomfort studentów, a także donosić. Mam gdzieś mądrość 'zły ten ptak, co własne gniazdo kala'. To zdanie trzyma w ryzach wiele przemocowych domów” – tak Aleksandra Konieczna zareagowała na oświadczenie komisji antymobbingowej i antydyskryminacyjnej, która badała przypadki przemocy wobec studentów łódzkiej Szkoły Filmowej. Aktorka, która jest wykładowczynią na tej uczelni, zapowiada, że nadal będzie walczyć o wprowadzenie zmian, które ukrócą niewłaściwe zachowania wobec studentów.

Wszystko zaczęło się od listu otwartego Anny Paligi, która opisała przypadki przemocy wobec studentów łódzkiej Filmówki. Jej wyznanie wywołało szeroką dyskusję na temat mobbingu i niedopuszczalnych przemocowych zachowań nauczycieli na wydziale aktorskim tej uczelni oraz w innych szkołach artystycznych. Zarzuty postawione przez Paligę wykładowcom wydziału aktorskiego uruchomiły prawdziwą lawinę wyznań aktorów, którzy już skończyli studia aktorskie, ale również spotykał ich mobbing. Głos zabrali m.in. Maria Dębska, Weronika Rosati, Joanna Koroniewska, Zofia Wichłacz, Dawid Ogrodnik i wielu innych.

Efektem tego było wydane na koniec kwietnia oświadczenie, w którym przedstawiono wnioski z prac komisji antymobbingowej i antydyskryminacyjnej powołanej w łódzkiej Szkole Filmowej. Dowiadujemy się z niego, że kilka spraw trafiło do rozpatrzenia przez Rzecznika Dyscyplinarnego działającego przy uczelni, m.in. sprawa dotycząca jej rektora Mariusza Grzegorzka. Komisja znalazła także przesłanki do rozwiązania z niektórymi wykładowcami umowy o pracę w trybie dyscyplinarnym za ciężkie przekroczenie praw nauczyciela akademickiego.

Reklama

W oświadczeniu takie sugestie pojawiły się przy nazwiskach Grzegorza Wiśniewskiego i Mariusza Jakusa. W innych przypadkach komisja antymobbingowa oddaliła stawiane kilku wykładowcom zarzuty (np. wobec Michała Staszczaka i Bronisława Wrocławskiego), ale zasugerowała liczne zmiany w podejściu do pracy ze studentami na wydziale aktorskim. Pojawiła się także zapowiedź, że wszyscy wykładowcy i studenci wezmą udział w obowiązkowych warsztatach antymobbingowych.

Do oświadczenia odniosła się w swoim ostatnim poście na Instagramie Aleksandra Konieczna, która od chwili, gdy tylko wybuchła dyskusja o przemocy na wydziale aktorskim, bardzo mocno wspierała studentów. "Już prawie pięknie. Prawie bezpiecznie. Już prawie wolność. A tak naprawdę dopiero trzeba zacząć remont. Dopiero wejść na rusztowania. (...) Oświadczenie Komisji budzi moją nadzieję. Ja, jako wykładowczyni na Wydziale Aktorskim, odczuwam ten moment jako ważny symbol, na który studenci wielu roczników czekali. A może nie czekali, bo nie wiedzieli, że można się sprzeciwić, długo tłamszeni i pomiatani. A więc nie czekali, a się doczekali. Na szczęście świat po akcji metoo już nie będzie taki sam. Ale także odczuwam ten moment jako trudny początek" - zaznaczyła aktorka.

Konieczna dodała także, że wprowadzenie zmian to nie wszystko i że jej misją jest pilnowanie, by każde niewłaściwe zachowanie ze strony wykładowców było nagłośnione.

"Trzeba rozpocząć zmiany. Ja ze swej strony zamierzam reagować na każdy dyskomfort studentów, a także donosić. Mam gdzieś mądrość 'zły ten ptak, co własne gniazdo kala'. To zdanie trzyma w ryzach wiele przemocowych domów" - zapowiada aktorka.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Konieczna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy