Nowe oskarżenia pod adresem Weinsteina. Nie chodzi o molestowanie
To, że pojawiają się kolejne osoby, które wysuwają oskarżenia pod adresem Harveya Weinsteina nie zaskoczą raczej nikogo. Dotyczą one nie tylko gwałtów i molestowania, za które upadły producent został niedawno skazany Okazuje się, że Weinstein swoją pozycję wykorzystywał nie tylko do tuszowania napaści na kobiety, ale i w sprawach zawodowych, grożąc filmowcom zniszczeniem ich karier. Tak było w przypadku animacji "Księżniczka Mononoke".
Historię o groźbach Weinsteina pod adresem twórców animacji przypomniał w wywiadzie dla "Cartoon Brew" Steve Alpert, który był odpowiedzialny za zagraniczny oddział legendarnego japońskiego Studia Ghibli. Wydarzenie, które wspomina, miało miejsce pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Należąca do Weinsteina wytwórnia Miramax Films była wtedy dystrybutorem na Amerykę najnowszego filmu Miyazakiego "Księżniczka Mononoke".
Alpert wspomina, że Weinsteinowi nie podobało się to, że film trwa 135 minut. Producent zażądał więc od Miyazakiego, by ten skrócił animację do 90 minut, bo w innym przypadku "Księżniczka Mononoke" nie trafi do amerykańskiej dystrybucji. Kłóciło się to jednak z wcześniejszą umową, w myśl której film miał zostać pokazany w pełnej wersji.
Miyazaki nie zgodził się na sugerowane przez Weinsteina zmiany. Rozsierdziło to szefa Miramaksu, który według wspomnień Alperta, zakomunikował mu to w niewybredny sposób. "Jeśli nie przekonasz go do skrócenia tego pier... filmu, nigdy więcej nie będziesz pracować w przemyśle filmowym! Rozumiesz mnie, k...? Nigdy!" - miał krzyczeć Weinstein.
Miyazaki pozostał przy swoim i nie zgodził się na "propozycję" Weinsteina. Amerykańscy fani reżysera mogli cieszyć się pełną wersją wielokrotnie nagradzanej "Księżniczki Mononoke". Gdyby Weinstein postawił na swoim, film Miyazakiego dołączyłby do wielu innych filmów, które za sprawą producenta pojawiły się w kinach w skróconej wersji. Tak było między innymi z filmem "Snowpiercer: Arka przyszłości" Joona-ho Bonga.