#MeToo - zaczęło się od Harveya Weinsteina
Reklama

Modowy manifest na gali Złotych Globów

Meryl Streep pojawiła się w dostojnej sukni z odkrywającym ramiona dekoltem, Angelina Jolie postawiła na pióra i prześwity, zaś Catherine Zeta-Jones olśniła w seksownych koronkach. Wspólnym mianownikiem gwiazdorskich kreacji była czerń - nie bez powodu...

Meryl Streep pojawiła się w dostojnej sukni z odkrywającym ramiona dekoltem, Angelina Jolie postawiła na pióra i prześwity, zaś Catherine Zeta-Jones olśniła w seksownych koronkach. Wspólnym mianownikiem gwiazdorskich kreacji była czerń - nie bez powodu...
Gwiazdy kina pokazały solidarność /Getty Images

Coroczna gala Złotych Globów to jedna z najważniejszych i najbardziej prestiżowych imprez w branży filmowej. Uroczyste wręczenie filmowo-serialowych nagród przyznawanych przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej postrzegane jest jako swoisty przedsmak Oscarów, a zarazem otwarcie sezonu podsumowującego wybitne artystyczne osiągnięcia w minionym roku. Otrzymanie statuetki wiąże się zatem z ogromną nobilitacją.

Wyjątkowa ceremonia, która ma miejsce w Beverly Hills, to zwykle nie tylko wielkie filmowe święto, ale i prawdziwa uczta dla oczu - zwłaszcza koneserów mody. Jest to bowiem okazja do zaprezentowania przez zaproszone gwiazdy spektakularnych strojów. Dość wspomnieć zjawiskową złotą suknię projektu Elie Saab, w której Beyonce pojawiła się w 2007 roku czy stylizację Angeliny Jolie z 2012 roku, kiedy zachwyciła w perłowej kreacji Versace z pokaźnym rozcięciem u dołu podkreślającym doskonałą figurę aktorki.

Reklama

Tegoroczna gala wręczenia Złotych Globów nie przypominała jednak ceremonii z poprzednich lat. Na czerwonym dywanie zamiast ożywczych i wyrazistych kolorów dominowała wszak klasyczna czerń. Wybór odcienia kreacji, którego dokonała znakomita większość obecnych gwiazd, nie wynikał jednakowoż z modowego pragmatyzmu i nagłej skłonności do zachowawczych barw - czarna suknia stała się symbolem, a nawet swego rodzaju manifestem.

Czarne stroje miały bowiem wyrazić sprzeciw wobec molestowania kobiet. Temat, którym media pochłonięte są od wielu miesięcy, zapoczątkowała afera związana ze znanym producentem filmowym, który, jak się okazało, przez lata wykorzystywał seksualnie aktorki. Harvey Weinstein został oskarżony o molestowanie przez największe gwiazdy Hollywood, między innymi Salmę Hayek, Ashley Judd czy Gwyneth Paltrow.

Koniec kariery wpływowego producenta stał się zarazem początkiem debaty w przestrzeni publicznej na temat molestowania w miejscach pracy - przemysł filmowy nie jest wszak tutaj niechlubnym wyjątkiem, a raczej jednym z wielu środowisk, gdzie takie praktyki mają miejsce - oraz kobiecej solidarności i wspólnego przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. Owa solidarność i niezgoda na haniebne traktowanie kobiet stały się asumptem do powstania akcji Time's Up - inicjatywy kobiecej części amerykańskiej branży filmowej mającej na celu wspieranie ofiar przemocy na tle seksualnym.

Czerń na tegorocznej gali wręczenia Złotych Globów była zatem symbolicznym manifestem kobiecej siły. Zdobywczyni statuetki za brawurową rolę w serialu "Wielkie kłamstewka" Nicole Kidman, wręczająca nagrodę za najlepszą reżyserię Natalie Portman czy nagrodzona za całokształt twórczości Oprah Winfrey - największe gwiazdy światowego kina w ramach protestu postanowiły przywdziać wymowną czerń. Podobnie jak Meryl Streep, Catherine Zeta-Jones oraz Angelina Jolie. I choć wszystkie wyglądały olśniewająco w czarnych kreacjach od największych domów mody, nie olśniewanie było ich głównym celem. Celem było pokazanie kobiecej solidarności, co bez wątpienia im się udało.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Złote Globy 2018
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy