Bill Cosby znów oskarżony o przemoc seksualną. Jest kolejny pozew
Okryty złą sławą 85-letni komik znów musi zmierzyć się z oskarżeniami o przemoc seksualną. Pięć kolejnych kobiet - w tym dwie aktorki występujące w słynnym sitcomie "Bill Cosby Show" - wniosło przeciwko niemu pozew. Zarzuty dotyczą molestowania i napaści na tle seksualnym. Powódki oskarżyły nie tylko skompromitowanego gwiazdora, ale także trzy firmy z branży rozrywkowej, których szefowie mieli dopuścić się "rażących zaniedbań", co pozwoliło Cosby'emu krzywdzić kolejne kobiety.
Kiedyś Bill Cosby nazywany był "Ojcem Ameryki" i przez blisko pięć dekad uchodził za jedną z najbardziej lubianych gwiazd telewizji w Stanach Zjednoczonych. Wszystko zmieniło się w 2014 roku, gdy po raz pierwszy oskarżono go o przemoc seksualną. Niemal krystaliczny dotąd wizerunek aktora, filantropa i społecznika, runął niczym domek z kart, bo wkrótce okazało się, że za tą fasadą krył się drapieżnik seksualny. Do dziś o molestowanie i gwałty oskarżyło gwiazdora w sumie ponad 50 kobiet. Z ich zeznań wynika, że Cosby postępował według upiornego schematu - najpierw odurzał i wykorzystywał swoje ofiary, a potem zmuszał je do milczenia.
W 2018 roku skompromitowany komik został skazany, lecz trudno uznać, że sprawiedliwości stało się zadość. Z więzienia Cosby wyszedł po zaledwie trzech latach, kiedy Sąd Najwyższy Pensylwanii uchylił wyrok skazujący, twierdząc, że prokurator naruszył jego prawo do rzetelnego procesu. Wiosną tego roku okazało się, że aktor nie wróci za kratki - powołując się na wspomniane uchybienia procesowe sąd odmówił wznowienia oskarżenia przeciwko gwiazdorowi.
Radość Cosby'ego nie trwała jednak długo. Zagraniczne media donoszą, że 5 grudnia pięć kolejnych kobiet wniosło przeciwko aktorowi pozew. Zarzuty dotyczą "napaści na tle seksualnym, molestowania oraz celowego zadawania emocjonalnego cierpienia". Jak wynika z pozyskanych przez "People" dokumentów sądowych, do nadużyć miało dochodzić w ciągu trzech dekad począwszy od późnych lat 60.
Wymienione w pozwie Eden Tirl, Lili Bernard, Jewel Gittens, Jennifer Thompson i Cindra Ladd oskarżają nie tylko Cosby'ego, ale także trzy firmy z branży rozrywkowej, których szefowie mieli dopuścić się "rażącego zaniedbania". Mowa o NBCUniversal, Kaufman Astoria Studios i Carsey-Werner Company, które współpracowały z okrytym złą sławą komikiem nad słynnym sitcomem "Bill Cosby Show". Dwie spośród oskarżycielek gwiazdora - Tirl i Bernard - występowały przed laty w tej produkcji. W swoim pozwie zarzuciły one piastującym w rzeczonych firmach wysokie stanowiska osobom, iż umożliwiły Cosby'emu kontynuowanie swojego procederu, ponieważ nie zainterweniowały, gdy miały ku temu sposobność.
"Wnieśliśmy roszczenia przeciwko trzem podmiotom korporacyjnym, bo wszyscy tam wiedzieli, co się dzieje. Nikt nie powstrzymał Billa Cosby'ego przed wykorzystywaniem kobiet i nadużywaniem władzy" - skomentował w rozmowie z "People" adwokat powódek, Jordan Rutsky.
Powołując się na historię jednej ze swoich klientek, prawnik zaznaczył, że domniemany sprawca latami pozostawał bezkarny głównie dzięki ignorancji swoich współpracowników. "Eden Tirl szukała pomocy u ludzi z 'Bill Cosby Show;. Wielokrotnie proszono ją o to, by poszła na lunch z Cosbym do jego garderoby, mimo że nie chciała tam iść. Mówiono jej: 'Po prostu z nim idź!'" - ujawnił Rutsky.
Rzecznik Cosby'ego Andrew Wyatt zareagował już na kolejne zarzuty pod adresem komika. Pozew nazwał "niepoważnym". "Tu nie chodzi o sprawiedliwość, lecz o pieniądze" - skwitował.