Daniel Craig: Nie tylko James Bond
Mimo że zalicza się dziś do niekwestionowanej czołówki hollywoodzkich gwiazdorów, swą renomę Daniel Craig zawdzięcza nie tylko roli Jamesa Bonda, którą po raz pierwszy wykreował w 2006 roku w filmie "Casino Royale". Zanim przywdział garnitur agenta 007, miał już na koncie kilka wspaniałych kreacji.
Przekleństwo odtwórców roli Jamesa Bonda - publiczność do końca myśleć będzie o nich wyłącznie w kategoriach brytyjskiego agenta. Sean Connery, Roger Moore, Pierce Brosnan - mimo że zagrali w swych karierach w dziesiątkach innych tytułów - pozostają w zbiorowej wyobraźni więźniami postaci Bonda.
Daniel Craig robi wszystko, byśmy zapamiętali go przede wszystkim jako dobrego aktora. Od czasu, gdy w 2006 roku oficjalnie zaprezentowano go jako następcę Pierce'a Brosnana, Craig wystąpił w dwóch filmach o przygodach agenta 007: "Casino Royale" i "007 Quantum of Solace".
W Londynie ruszyły właśnie zdjęcia do "Bonda 23", jednak to nie film w reżyserii Sama Mendesa jest najgorętszym tytułem w najbliższej filmografii aktora. O wiele więcej osób czeka już bowiem na amerykańską wersję pierwszej powieści trylogii Millennium Stiega Larssona "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", którą David Fincher reżyseruje pod tytułem "Dziewczyna z tatuażem". Brytyjski aktor podpisał kontrakt na występ we wszystkich trzech filmach serii; czy któryś z przeszłych Bondów traktował obowiązki agenta Jej Królewskiej Mości równie niezobowiązująco?
Dodajmy do tego, że tylko na przełomie października i listopada Craiga będzie można zobaczyć w kolejnych dwóch produkcjach: w "Domu snów" Jima Sheridana (od piątku w naszych kinach) zagrał u boku swej nowej partnerki - Rachel Weisz, na premierę czeka też najnowszy film Stevena Spielberga "Przygody TinTina", gdzie animowany Craig przeistoczy się w Iwanowicza Sakharina.
Szeroki wachlarz ofert, które przyjmuje Craig, nie powinien jednak dziwić tych, którzy znali aktora zanim zyskał światową sławę za sprawą roli Jamesa Bonda. Przyszły agent 007 zaczynał karierę aktorską od występów na deskach teatralnych: w 1993 roku wcielił się w postać Jaya w kontrowersyjnych "Aniołach z Ameryki" na scenie Royal National Theatre. Przygodę z teatrem kontynuuje po dziś dzień: w 2002 roku był nominowany do nagrody London Evening Standard za kreację w sztuce "A Number", prezentowaną na deskach Royal Court Theatre Downstairs. W 2009 roku zaskoczył wszystkich przyjmując broadwayowską propozycję występu w sztuce "A Steady Rain", w której jego partnerem miał być Hugh Jackman. Spektakl okazał się być strzałem w dziesiątkę, ugruntowując coraz silniejszą pozycję Craiga jako wszechstronnego artysty.
Aktor pierwsze triumfy święcił jednak na telewizyjnym ekranie. Na początku lat 90. wystąpił bowiem w szeregu telewizyjnych produkcji, m.in. w serialu "Zorro", mini-serii "Our Friends in the North", czy jednym z odcinków "Opowieści z krypty".
Przełomem w jego aktorskiej karierze okazała się jednak rola w filmowej biografii słynnego brytyjskiego artysty Francisa Bacona. Pierwszoplanową gwiazdą "Love is the Devil. Szkic do portretu Francisa Bacona" w reżyserii niezależnego twórcy Johna Mayburry'ego był wielki Derek Jacobi, jednak kreacja Craiga, który wcielił się w postać kochanka malarza - George'a Dyera - nie pozostała niezauważona. Na uwagę zwracała zwłaszcza fizyczność roli Craiga, który przełamując obyczajowe tabu, obnosił się na ekranie bez ubrania.
"Mówią, że to, co robiłem w 'Love is the Devil' musiało być niezwykle trudne... W rzeczywistości jest inaczej, to jedna z najłatwiejszych aktorskich rzeczy, jaką miałem przyjemność zagrać, ponieważ od początku wszystko było dla mnie jasne i sensowne. Kiedy nie wiesz, w co się pakujesz, kiedy grasz rzeczy, co do których nie jesteś pewien, wtedy zaczynają się kłopoty" - odpowiadał przekornie Craig, który za kreację George'a Dyera został wyróżniony prestiżową nagrodą na festiwalu w Edynburgu.
Daniel Craig w filmie "Love is the Devil":
Kolejną ważną rolą w filmografii Daniela Craiga był występ w obyczajowym dramacie "Głosy" (2000), w którym wcielił się w postać pogodnego schizofrenika, próbującego ułożyć sobie życie po wyjściu ze szpitala. Reżyser filmu, uznany telewizyjny realizator Simon Cellan-Jones, pamiętał Craiga jeszcze z czasów współpracy przy serialu "Our Friends in the North"; postanowił więc zaproponować staremu znajomemu trudną, pierwszoplanową rolę.
Film, który zadebiutował w prestiżowej sekcji "Director's Fortnight na festiwalu w Cannes, został okrzyknięty jednym z najlepszych brytyjskich obrazów 2000 roku; pech polegał na tym, że sukces "Głosów" zagłuszony został przez inny niespodziewany hit brytyjskich ekranów - "Billy'ego Elliotta". Krytycy docenili jednak "tętniącą życiem ekspresywność" kreacji Daniela Craiga, który dzięki występowi w "Głosach" znalazł się w prestiżowym gronie Shooting Stars - obiecujących europejskich talentów aktorskich.
Daniel Craig w filmie "Głosy":
Na oferty z Hollywood Craig nie musiał czekać zbyt długo. Już rok po występie w "Głosach" aktor dostał propozycję niewielkiej roli w ekranizacji komputerowej gry o przygodach Lary Croft. Gwiazdą "Tom Raidera" była Angelina Jolie, Craig udowodnił jednak, że potrafi odnaleźć się również w wysokobudżetowym kinie akcji. Rok później dostał już poważniejszą propozycję z USA - w "Drodze do zatracenia" opromienionego triumfem "American Beauty" Sama Mednesa wcielił się w postać syna potężnego gangstera, granego przez Paula Newmana.
Kolejne pierwszoplanowe role dostawał jednak w nadal w Europie. Występem w filmie Rogera Michella "Matka" (2003) potwierdził Craig nieprzeciętne dramatyczne umiejętności. Wcielił się tam w postać dojrzałego, żonatego mężczyzny, który nawiązuje romans z o wiele starszą od siebie kobietą. Kreacja Craiga była na tyle wyrazista, że aktor otrzymał nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej.
Daniel Craig w filmie "Matka":
Z Rogerem Michellem Craig spotkał się także na planie swojego kolejnego filmu "Przetrzymać tę miłość" (2004), będącym ekranizacją powieści Iana McEwana. Zagrał w nim mężczyznę, którego nachodzi tragiczne wydarzenie z niedalekiej przeszłości, kiedy był świadkiem śmierci pewnego człowieka. Inny świadek tamtego incydentu, grany przez Rhysa Ifansa, twierdzi zaś, że obydwu łączy głębsze uczucie.
Prawdziwym popisem Craiga był jednak występ w zrealizowanym w tym samym roku filmie "Przekładaniec", który początkowo planowany był jako domknięcie gangsterskiej trylogii Guya Ritchiego ("Porachunki", "Przekręt"). Kreacja bezimiennego handlarza kokainy przyniosła Craigowi nie tylko kolejną nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej, ale stanowiła przede wszystkim świetną kartę przetargową w walce o rolę Jamesa Bonda.
Daniel Craig w "Przekładańcu":
Zanim jednak Craig zaprezentowany został jako następca Pierce'a Brosnana, wystąpił jeszcze w dwóch ważnych dla siebie filmach. Jednym z nich był głośny obraz Stevena Spielberga "Monachium" (2005), opowiadający historię izraelskiej specgrupy, która otrzymała zadanie zabicia członków palestyńskiej terrorystycznej organizacji Czarny Wrzesień.
O wiele większym wyzwaniem była jednak rola w filmie "Bez skrupułów" (2006), opowiadającym o relacji łączącej amerykańskiego pisarza Trumana Capote'a (Tobey Jones) z Perrym Smithem - jednym z bohaterów jego głośnej "dokumentalnej powieści" "Z zimną krwią". Kreacja Craiga jako oczekującego na wyrok śmierci zabójcy pozostaje jedną z najlepszych w jego karierze. I najmniej docenianych.
Daniel Craig w "Bez skrupułów":
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!