Gdynia w deszczu. Flesze na Bachledę
Rozpoczęło się największe święto polskiego filmu - 35. Polski Festiwal Filmów Fabularnych. Przez najbliższy tydzień 21 filmów walczyć będzie o "Złote Lwy". Z tej okazji do Gdyni zjechali aktorzy, twórcy filmowi, dziennikarze i miłośnicy dobrego kina. I choć przywitały ich ciemne chmury i deszcz, wyjątkowej atmosfery tego święta nie sposób było nie poczuć.
Po czerwonym dywanie do Teatru Muzycznego, gdzie odbywała się uroczysta gala otwarcia festiwalu, kroczyły gwiazdy, takie jak m.in.: gospodarz wieczoru Maciej Orłoś, Kinga Preis, Ewa Skibińska, Andrzej Chyra, Aleksandra Kisio, Anna Oberc. Jednak podczas tegorocznego festiwalu wszystkie gwiazdy przyćmiewa zasiadająca w jury Konkursu Głównego Alicja Bachleda-Curuś. To na nią podczas gali w Teatrze Muzycznym kierowane były wszystkie flesze, których zresztą aktorka uparcie unikała.
Inaugurację festiwalu uświetnił pokaz filmu "Animowana Historia Polski" w reżyserii Tomka Bagińskiego. Po tym krótkometrażowym, animowanym obrazie, przyjętym dużymi owacjami, publiczność miała okazję obejrzeć film Janusza Majewskiego "Mała matura 1947". To wzruszająca, momentami zabawna historia dojrzewania chłopca w powojennej Polsce. Główny bohater, szesnastoletni Ludwik ( w tej roli debiutujący Adam Wróblewski) w 1945 roku przybywa wraz z rodziną ze Lwowa do Krakowa. Musi odnaleźć się w nowych realiach. Poznaje nowych kolegów, nauczycieli. Na własnej skórze doświadcza skutków panującej wówczas władzy. Walczy o własną tożsamość, aż wreszcie przekracza pierwszy krok dorosłości - zdaje tytułową małą maturę.
- Film ten nie jest autobiografią, choć główny bohater posiada wiele moich cech - opowiadał Janusz Majewski. - Wiele z moich wspomnień z tamtego okresu zostało wykorzystanych w scenariuszu. Tak jak Ludwik, w 1945 roku przyjechałem z rodzicami do Krakowa i przez pierwsze dwa lata moje życie wyglądało podobnie jak życie Ludwika - dodał reżyser, który do swego filmu zaangażował plejadę gwiazd m.in. dawno nie oglądanego na ekranie Marka Kondrata, Wiktora Zborowskiego, Artura Żmijewskiego, Wojciecha Pszoniaka, Olgierda Łukaszewicza, czy Mariana Opanię.
- Kiedy Janusz Majewski zaproponował mi rolę w tym filmie, wiedziałem, że muszę ją przyjąć, bo to będzie dla mnie wielka frajda. I rzeczywiście, to była ogromna przyjemność pracować z moim przyjacielem i mistrzem - zdradził Wiktor Zborowski.
Po pokazie "Małej matury 1947" zgromadzeni goście nie szczędzili oklasków i słów uznania. - Obraz w niezwykły sposób łączy i komedię i dramat. Widać, że reżyser sprawnie manipuluje uczuciami widza, co jest wielkim kunsztem. Po obejrzeniu tego filmu, pomyślałam nawet, że w przyszłości mogłaby powstać jego druga część, pokazująca dalsze losy bohaterów - chwaliła Ewa Skibińska.
Pierwszy dzień festiwalowych zmagań zakończył zorganizowany z inicjatywy Prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka bankiet w restauracji na Kamiennej Górze. Tam zgromadzeni goście długo i hucznie świętowali otwarcie festiwalu.
A oprócz Konkursu Głównego, tradycyjnie odbywa się też Konkurs Kina Niezależnego, w którym startuje siedemnaście tytułów, zaś do Konkursu Młodego Kina zakwalifikowało się ich trzydzieści. Kto zwycięży, dowiemy się ostatniego dnia festiwalu, czyli 29 maja.