Reklama

FPFF w Gdyni czeka rewolucja

Michał Chaciński został nowym dyrektorem artystycznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Dziennikarz TVP Kultura opowiada o swoich planach, dotyczących tej najważniejszej w naszym kraju imprezy filmowej.

PAP Life: - Czy Festiwal Polskich Filmów Fabularnych czeka rewolucja?

Michał Chaciński: - Duże zmiany będą na pewno. Myślę, że można powiedzieć nawet o rewolucji, jeżeli chodzi o konkurs główny. Przez długie lata w Gdyni selekcja w tym konkursie była właściwie iluzoryczna. Przy 30 filmach, które rocznie w Polsce powstawały, do konkursu trafiało ponad 20 z nich, a reszta i tak była pokazywana w innych blokach filmowych. Oczywiście miało to jakąś wartość, ale raczej dla statystyk, a nie dla widza. W moim odczuciu to jest sytuacja niedopuszczalna i chcę od tego odejść.

Reklama

Pomoże panu w tym nowy regulamin festiwalu?

- Tak. Nowy regulamin daje dyrektorowi artystycznemu duże uprawnienia. Pozwala budować konkurs główny tak, aby każdy z filmów w tej sekcji, był wart zobaczenia. Bardzo zależy mi, żeby konkurs główny był kalejdoskopem polskiej kinematografii. Chcę, żeby każdy z tych filmów niósł ładunek emocjonalny, intelektualny, żeby pokazywał inne podejście do świata. Zależy mi, żeby było widać, że to indywidualności tworzą polskie kino.

Zmniejszy się zatem ilość filmów w konkursie głównym?

- Nie podam konkretnej liczby, ponieważ widziałem dopiero garstkę filmów, a podejrzewam, że zgłoszonych na festiwal zostanie około 40. Nie pamiętam jednak roku, w którym ze wszystkich filmów w konkursie głównym, warto było pokazać więcej niż 12 czy 14. Jestem zatem pewien tego, że liczba filmów się zmniejszy, ale nie wiem do ilu. 10 filmów to minimum, do którego zobowiązuje mnie regulamin i podejrzewam, że będę bliżej raczej dolnej granicy.

Zmieni się tylko konkurs główny?

- Nie. Zmieni się cały festiwal. Chcę, żeby Gdynia bardziej się otworzyła. Chciałbym, żeby w gdyńskim centrum kinowym, gdzie jest osiem sal, odbywały się spotkania z twórcami. Nie tylko z tymi, którzy przyjechali do Gdyni ze swoimi filmami. Chcę, żeby twórcy 'szli za filmem'. Żeby widzowie w innych miastach, podczas festiwalu, mogli spotkać się z twórcami, żeby trochę dosłowniej 'dotknęli' polskiego kina.

Czy godziny pokazów się zmienią? Debiutanci zazwyczaj mieli bardzo małą publiczność, ponieważ ich filmy pokazywano rano.

- To jest kolejny problem. Wiąże się on z tym, że w Gdyni było za dużo filmów. I nie tylko w konkursie głównym, ale w ogóle na całym festiwalu. Mój plan na ten rok, to radykalne zmniejszenie liczby pobocznych przeglądów, gdzie na sali siedziało po kilka osób. Wracając do konkursu głównego, jeżeli tych filmów będzie zauważalnie mniej, to ograniczę ilość pokazów w ciągu dnia w Teatrze Muzycznym do trzech, a może w niektóre dni nawet do dwóch. Każdy konkursowy film pojawi się wówczas o dobrej porze.

Czy zajmie się pan także formułą gali?

- To jeden z punktów, który poruszałem przed Komitetem Organizacyjnym. I to jeszcze zanim było wiadomo, kto będzie dyrektorem artystycznym. Krytycznie wyrażałem się na temat gal w Gdyni, a w szczególności tej z ostatniego roku. Chciałbym, żeby gala była autorską kreacją w ramach tego, na co pozwala telewizja.

- Jestem wciąż przed rozmowami z TVP2 oraz Komitetem Organizacyjnym, ale jedna rzecz jest dla mnie jasna: nie można dopuścić do takiej sytuacji, w której jedna osoba jest odpowiedzialna za scenariusz, reżyserię i produkcję. Spróbujmy pójść po linii amerykańskiego profesjonalizmu. Kiedy zbliża się gala oscarowa, to scenariusz przygotowany przez grupę scenarzystów gotowy jest na długie tygodnie wcześniej i wszystko można przećwiczyć.

A co z nagrodami?

- Zmienia się formuła jury. W konkursie głównym będą dwie komisje. Jedna będzie wybierać najlepszy film i drugą nagrodę, z możliwością przyznania trzeciej nagrody regulaminowej. I tu się nic nie zmieni, jeżeli chodzi o Srebrne czy Złote Lwy. Ale drugie jury, to będzie już jury profesjonalne i nazwy nagród na pewno będą inne. Jury profesjonalne składać się będzie z autorytetów, które będą oceniać rzemiosło.

Zmiana formuły jury oznacza, że miał pan zastrzeżenia do ostatnich werdyktów?

- Nie należy mieć uwag do samego jury, choć prywatnie rzeczywiście dosyć krytycznie oceniałem ostatni werdykt. Oczywiście kwestia werdyktu to zawsze rzecz otwarta, bo przecież jury jest niezależne. Wolę jednak uniknąć zarzutów, że ktoś był czyimś znajomym i wpływał na innych, albo że kogoś w branży po prostu się nie lubi, a jeszcze komuś innemu nagroda 'należy się od lat'. Międzynarodowe jury w dużej mierze rozwiązuje ten problem.

Przed panem spore wyzwanie. Czy odczuwa pan strach?

- Dziś boję się już mniej niż jeszcze tydzień temu. Jestem po pierwszych spotkaniach i rozmowach. Widzę, że chęć zmiany festiwalu w Gdyni jest duża. Bałem się, że spotkam się z oporem. Bałem się jeszcze z jednego powodu. Po decyzji Komitetu Organizacyjnego i Ministra Kultury, czułem, że wylewa się na mnie z różnych stron fala dobrej woli, która wiąże się z nadzieją na zmiany.

- Jednak ludzie mają nie tylko nadzieje, ale też tworzą sobie narracje. Spodziewają się czegoś, co sobie wyobrazili, ale być może później się okaże, że moje wyobrażenia są nieco inne. Poza tym moja praca polega na selekcji, a selekcja to fabryka wrogów. Teraz jest jeszcze miło i wszyscy mi dobrze życzą, ale za chwilę będę musiał odrzucać kolejne filmy. Zakładam, że wtedy już nie będzie tak miło.

Tymczasem nie cichną komentarze odnoszące się do wyboru pana na stanowisko dyrektora gdyńskiego festiwalu. Głos zabrał Janusz Wróblewski, pana główny konkurent. Jak odnosi się pan do ostatecznej decyzji Komitetu Organizacyjnego Festiwalu oraz do samej rywalizacji o fotel dyrektora artystycznego?

- Odsyłam do komunikatu Komitetu Organizacyjnego festiwalu, w którym wszystko wyjaśniono. Są tam informacje dotyczące przebiegu głosowania w komisji konkursowej, jak i decyzji Komitetu związanej z faktem, że po rekomendacji komisji Komitet postanowił zapoznać się z dwiema najlepiej ocenianymi przez komisję koncepcjami: Janusza Wróblewskiego i moją. Wiązało się to z tym, że przez parę głosowań komisji konkursowej, nasze koncepcje miały tyle samo głosów.

Michał Chaciński jest krytykiem filmowym współpracującym z TVP Kultura. Od lutego 2011 roku pełni funkcję Dyrektora Artystycznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Stanowisko objął na trzy lata.

Z Michałem Chacińskim rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michał Czekaj | Michał Chaciński | TVP Kultura | rewolucja | FPFF w Gdyni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy