Reklama

Czego spodziewać się po festiwalu w Gdyni?

W poniedziałek, 11 września, rusza najważniejszy festiwal prezentujący ostatnie dokonania polskiej kinematografii. Pomimo że sporą część prezentowanych podczas XXXI Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni obrazów można było zobaczyć już w kinach, to z niecierpliwością czeka się na reprezentujące Polskę na festiwalach w Cannes i Wenecji filmy młodych polskich twórców oraz na hit "Samotność w sieci" Witolda Adamka. Ale wydaje się, że gra o Złote Lwy rozegra się między "Placem Zbawiciela" małżeństwa Krauze a "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" Marka Koterskiego.

To wstępne prognozy bądź tylko intuicje - wszak festiwal dopiero się zaczyna i nie wiadomo w jakiej formie jest Filip Bajon (pokaże film "Fundacja") ani czy Waldemar Saniewski był w stanie nakręcić odważny i ważny film o współczesnym systemie sądowniczym ("Bezmiar sprawiedliwości").

Biorąc pod uwagę, że przewodniczącym jury jest Feliks Falk, którego społecznie zaangażowany "Komornik" zwyciężył w Gdyni rok temu - podobna tematyka wspomnianych wyżej filmów Bajona i Saniewskiego może być tylko ich atutem.

Z prezentowanych już w polskich kinach obrazów zdecydowanie na pierwszy plan wybijają się najnowsze obrazy Marka Koterskiego (Złoty Lew w 2002 roku za "Dzień świra") oraz Krzysztofa Krauze (Złoty Lew w 1999 roku za "Dług"). Warto przy okazji zauważyć, że przewodniczącym jury, gdy w 2002 roku Złote Lwy otrzymywał film "Dzień świra" Koterskiego był właśnie... Falk.

Reklama

Z nadzieją czeka się również na premierowe w Polsce pokazy młodych polskich filmowców: "Z odzysku" - fabularny debiut Sławomira Fabickiego - zebrał świetne recenzje podczas festiwalu w Cannes, z kolei na "Summer love", westernowy eksperyment artysty Piotra Uklańskiego (to ten od pociętej szablą przez Daniela Olbrychskiego wystawy nazistów), zwrócono uwagę kilka dni temu w Wenecji.

W konkursie wystartują też inne polskie propozycje, reprezentujące nas na zachodnich festiwalach: "Chłopiec na galopującym koniu" Adama Guzińskiego (Cannes) oraz "Hiena" Grzegorza Lewandowskiego (Wenecja).

Czy ktoś jest w stanie zagrozić Krauzemu bądź Koterskiemu? Przekonamy się 16 września, kiedy jury festiwalu ogłosi swój werdykt.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy