Reklama

49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Patrycja Wanat wskazuje arcydzieło w Konkursie Głównym

Trwa 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W studiu Interii gościła dziennikarka filmowa Patrycja Wanat, która omówiła faworytów wydarzenia, czyli "Dziewczynę z igłą" Magnusa von Horna, "Pod wulkanem" Damiana Kocura i "Zieloną granicę" Agnieszki Holland. Wskazała także swoje filmowe odkrycie festiwalu i zdradziła nazwiska aktorów, którzy według niej powinni opuścić Gdynię z nagrodami.

"Każdego roku moje oczekiwania są bardzo wysokie. Czasami spotykają się z rozczarowaniem, czasami nie. Muszę przyznać, że w tym roku to rozczarowanie pojawiało się bardzo rzadko" - przyznała Wanat, komentując skład tegorocznego Konkursu Głównego.  W programie 49. FPFF w Gdyni szczególnie zainteresowała ją duża ilość debiutów i twórców, których nie znała w ogóle lub tylko z krótkich metraży. Ucieszyła ją także coraz większa różnorodność filmów zakwalifikowanych do Konkursu Głównego. 

W "Lanym poniedziałku" Justyny Mytnik zwróciła uwagę na element magiczny wpleciony w realistyczną historię skrzywdzonej piętnastoletniej dziewczyny. Zaraz wskazała, że pojawił się on także w innym filmie z Konkursu Głównego, czyli "WROOKLYN ZOO" Krzysztofa Skoniecznego. "Cieszę się, że twórcy nie boją się tego, że pozwalają sobie na odrobinę brawury" - stwierdziła dziennikarka. 

Reklama

Patrycja Wanat o "Dziewczynie z igłą": Arcydzieło filmowe

Wanat jako arcydzieło filmowe, łączące w sobie wciągającą dramaturgię z wysmakowaną stroną wizualną, wskazała "Dziewczynę z igłą". Według niej w dziele Magnusa von Horna, w całym jego mroku, "jest wiele promyków dobra, zdeptanych przez opresyjny system, ale jednak ten film na końcu dotyczy nadziei". "Świat Magnusa von Horna jest niezwykle opresyjny. To obraz społeczeństwa, które jest bardzo okrutne i to okrucieństwo popycha ludzi do dramatycznych wyborów. [...] Do nawiązywania też rozpaczliwych relacji" - mówiła o duńskim kandydacie do Oscara. Zwróciła także uwagę na formę, przede wszystkim zdjęcia Michała Dymka. 

Dziennikarka wskazała, że obok "Dziewczyny z igłą" faworytem do Złotych Lwów jest "Zielona granica" Agnieszki Holland. Film, który został nagrodzony w zeszłym roku w Wenecji, określiła jako "wspaniały, bardzo ważny i opowiedziany w nieprawdopodobny sposób". Według niej przed jury trudna decyzja, także z powodu czasu, jaki minął od premiery "Zielonej granicy" i kilku innych filmów w Konkursie Głównym. "Jak ocenić [sprawiedliwie] film, który jest na świeżo, który ma dopiero tutaj premierę, i film [...] który był już przeanalizowany na bardzo wiele sposobów" - pytała i wskazała, że obok jest jeszcze "Pod wulkanem", polski kandydat do Oscara, który także uważany jest za jednego z głównych pretendentów do Złotych Lwów. Według niej świetnie przedstawia on lęki wojenne współczesnego świata. 

Którzy aktorzy powinni otrzymać nagrody na 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych?

Jako swoje odkrycie festiwalu Wanat wskazała "Rzeczy niezbędne" Kamili Tarabury, które biorą udział w sekcji Perspektywy. Reżyserka wyrobiła sobie nazwisko dzięki serialowi "Absolutni debiutanci". W swoim debiucie fabularnym Tarabura prowadzi trudny temat w subtelny sposób i bez szantażu emocjonalnego, a przy okazji wyciąga maksimum z gry aktorskiej Katarzyny Warnke i Dagmary Domińczyk. Wanat zdradziła także, że równie pozytywne wrażenie zrobiły na niej "Innego końca nie będzie" Moniki Majorek i "To nie mój film" Marii Zbąskiej. 

Krytyczka zauważyła, że w tym roku w Gdyni "rozmawia się o filmach", a samo typowanie nagród — nie tylko Złotych Lwów — jest niezwykle trudne. Według niej wyróżnienie za pierwszoplanową rolę kobiecą powinno trafić do Sandry Drzymalskiej za "Simonę Kossak" Adriana Panka. Wskazała także na Konrada Eleryka i jego kreację we "WROOKLYN ZOO". "Czekam, aż dostanie jakąś pierwszoplanową, fantastyczną rolę [...] która wyciśnie z niego wszystko, co ma do wyciśnięcia — a wydaje mi się, że ma bardzo dużo" - przyznała. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama