"Rzeczy niezbędne" w reżyserii Kamili Tarabury są wciągającym portretem dwóch dojrzałych kobiet, odbywających podróż po trudnej przeszłości. To bardzo dobry film drogi z udziałem rewelacyjnych aktorek: Dagmary Domińczyk, gwiazdy "Sukcesji", i Katarzyny Warnke, która jest także współautorką scenariusza.
Historia toczy się w niedużym mieście gdzieś na Śląsku, ale może zdarzyć się wszędzie - inspiracją był reportaż "Mokradełko" Katarzyny Surmiak-Domańskiej. Kamila Tarabura (reżyserka serialu Netfliksa "Absolutni debiutanci") przedstawia w "Rzeczach niezbędnych", swoim pełnometrażowym debiucie fabularnym, nie tyle miejsca, lecz światy: rodzin, relacji przyjacielskich, związków. Światy te oferują nam pewne szkice do portretu, podpowiadając częściowe odpowiedzi na boleśnie zadawane w filmie pytania: czemu, odrzucając empatię, przekraczamy granicę przemocy? Czy prawda pomaga w wyjściu z traumy?
Rzecz dotyczy uznanej dziennikarki, korespondentki wojennej Ady (Dagmara Domińczyk), mieszkającej w Hamburgu, która dostaje przesyłkę od swojej dawnej szkolnej koleżanki Roksany (Katarzyna Warnke). To książka opisująca trudne doświadczenia z dzieciństwa, która została zadedykowana Adzie. Dziennikarka decyduje się na spotkanie z Roksaną. Razem wyruszają w podróż do miasteczka, gdzie dorastały, aby skonfrontować się z matką Roksany, niemym świadkiem jej dziecięcego piekła.
Tak naprawdę Roksana chciałaby się zaprzyjaźnić ze stanowiącą jej dokładne przeciwieństwo Adą. Podczas podróży kobiety przechodzą przez bolesny proces wychodzenia z traum, a gdzieś pomiędzy tym rodzi się między nimi relacja. Najtrudniejszym momentem jest konfrontacja z matką Roksany (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik), a szczególnie scena rozmowy przy stole. Kobieta ucieka od odpowiedzialności, strzeże rodzinnych tajemnic, utrzymując obraz idealnego męża i rodziny. Dzięki takiemu ukazaniu sprawy otrzymujemy wielowymiarowy portret ofiary i niemego świadka, które nie wpisują się w stereotypowe postrzeganie tego typu postaw.
W filmie "Rzeczy niezbędne", liczy się jednak nie tylko "co", ale też "jak". Kamila Tarabura nie tylko korzysta ze schematu kina drogi, ale obracając się w nim, stara się opowiedzieć o traumie poprzez relacje, odzyskiwanie utraconej tożsamości i budowanie siebie na nowo. To droga wyboista, bo nie tylko dotycząca przeszłości, ale też teraźniejszości związanej ze związkami z mężczyznami, wychowaniem dzieci. "Rzeczy niezbędne" podobnie jak kiedyś "Thelma i Louise" wnosi jednak do nurtu kina drogi bunt kobiecy. Łamiąc tabu, odkrywając siebie prawdziwe, krzywdząc się i wspierając, bohaterki doznają wyzwolenia. Przy tym scenariusz filmu wydaje się być produktem inteligencji: dialogi są żywe i dowcipne, realizm kompetentny a postaci wyraźne.
Dagmara Domińczyk (pierwsza główna rola w polskiej produkcji) i Katarzyna Warnke (współautorka scenariusza) w rolach Ady i Roksany wypadają kapitalnie. Naprawdę wielką przyjemność ma się w oglądaniu niejednej, brawurowej dzięki nim, sceny, głównie za sprawą zbudowanych na sprzecznościach bohaterek. Postać Warnke ma w sobie cechy, które się pozornie wykluczają, bo jest jednocześnie dziewczyńska i famme fatale. Bohaterka Domińczyk jest spokojna i zrównoważona. Obie łączy brak wewnętrznego spokoju, dlatego ruszają na osobistą "wojnę".
"Rzeczy niezbędne", mimo że klasycznie opowiedziane, są drapieżne i zaczepne. To udany, niepozbawiony humoru, dramat psychologiczny. Międzygatunkowe szwy są czasami widoczne, ale reżyserka się nimi nie przejmuje, zostawia je celowo. Czego jak czego, ale artystycznej odwagi jej nie brakuje. I co najlepsze, w filmie jest wiele niedopowiedzeń, dzięki czemu inspiruje do rozmowy i refleksji.
8/10
"Rzeczy niezbędne", reż. Kamila Tarabura, Polska 2024, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 27 września 2024 roku.