"Pod wulkanem": Ten film to diament. Najlepsza polska produkcja 2024?

Kadr z filmu "Pod wulkanem" /materiały prasowe

Tytuł nie z Lowry'ego i jego legendarnej powieści. Chodzi o autentyczny czynny wulkan, Teide, mieszczący się na hiszpańskiej Teneryfie. Tam trafiają bohaterowie nowego filmu Damiana Kocura: Roman (Roman Lutskij), jego dzieci z poprzedniego związku - nastoletnia Sofia (Sofia Berezowska) i malutki jeszcze Fedir (Fedir Pugaczow) oraz żona Anastazja (Anastazja Karpienko). Są na wakacjach, zwiedzają Teneryfę. Problem w tym, że Ukraińcami, a w Ukrainie właśnie wybucha wojna.

"Pod wulkanem": nowy film Damiana Kocura

Spośród wszystkich pokazywanych na festiwalu w Gdyni filmów z ukraińskimi akcentami, a jest ich w tym roku sporo, ten wydaje się zdecydowanie najciekawszy, bo Damian Kocur uniwersalizuje problem, nie tylko referuje go.

Nic zatem dziwnego, że "Pod wulkanem" już zostało pokazane w oficjalnej selekcji prestiżowego festiwalu w Toronto, gdzie film zebrał bardzo dobre recenzje, zakwalifikował się też do głównego konkursu London Film Festival. Ponadto będzie reprezentował nasz kraj w przyszłorocznym wyścigu oscarowym i podejrzewam że na tym lista się nie skończy.

Reklama

Kocur, razem ze współscenarzystką filmu, Martą Konarzewską, pokazują wojnę w Ukrainie inaczej niż większość twórców dokumentów czy fabuł. Oglądamy ukraińską rodzinę patchworkową. Nic szczególnego, middle class. Stać ich na wakacje na Wyspach Kanaryjskich, drobne zbytki, chodzi także o to, żeby dzieciaki Romana spróbowały zaprzyjaźnić się z macochą. Idzie to opornie, ale wszyscy starają się jak potrafią.

Hiszpański raj staje się piekłem. Nie da się uciec od wojny

Pierwsze sceny filmu zapowiadają ironiczne kino społeczne spod znaku Rubena Östlunda, problemy z zaparkowaniem samochodu, kłopoty z wytłumaczeniem sobie najprostszych rzeczy podane w błyskotliwym, inteligentnym sosie. Koniec wakacji, koniec lata. Rodzina wraca do siebie. Trochę, czujemy to od początku, jakby uciekała przed czymś już wcześniej. Wojna, perspektywa wojny z Rosją. Ta wiadomość zastaje ich na lotnisku. Co robić? Wracać do Kijowa czy do hotelu? Jaki wariant wybrać? Decydują się na przeczekanie.

Nie ma w nich histerii, nie ma, przynajmniej początkowo, wybuchów gniewu, zaczyna się depresja. Wszyscy są dobrzy, prawie wszyscy chcą dobrze. Proces dokładnie ten sam, co w Polsce, w pierwszych miesiącach po inwazji zwłaszcza. Hotel w Recife oświadcza rodzinie, że odtąd za nic nie płacą, są ich gośćmi. Tak, dobrze, wdzięczność, ale równocześnie, niemal bezszelestnie (a Kocur doskonale potrafi to wyczuć i sfotografować) hiszpański raj staje się piekłem. Bo nie da się uciec od wojny, nie da się uciec od tego wszystkiego. Rozpoczyna się dezintegracja wszystkich członków rodziny.

Podczas hotelowego śniadania, naprzeciwko Nastii i Romana, siedzi rodzina z Rosji, to drażni, to wzmaga nerwicę. Sofia esemesuje i rozmawia z przyjaciółką z Kijowa, co tam się dzieje, co z rodziną, co z bliskimi. Podskórnie zaczynają się niewyeksplikowane wprost myśli: dlaczego Roman nie walczy, nie decyduje się wrócić, gdzie się podzieją dzieci, z kim zostaną, z Anastazją?

Symboliczne znaczenie ma genialnie sfotografowana przez Nikitę Kuzmienko wspomniana wyprawa rodziny pod wulkan Teide. Dorośli się kłócą, Fedir dziwi się, że na wulkanie jest śnieg. Skąd śnieg na wulkanie? Jak wytłumaczyć dzieciakowi, że to popiół, skoro Ukraina to teraz popiół. Popiół i strach.

"Pod wulkanem": ten film to diament

Sofia (znakomita rola Berezowskiej) jest w filmie przewodnikiem po kolejnych światach - dorosłych, dzieci, nastolatków. Ukraińców i obcokrajowców. Nawiązuje kontakt z imigrantem z Afryki, Mike'em. Chłopiec utrzymuje się, sprzedając bransoletki, ale nie może zapomnieć o tych, którym nie poszczęściło się podobnie jak jemu. Nie dojechali z Afryki, nie dopłynęli, zginęli podczas podróży.

Kocur, podobnie jak w debiutanckim "Chlebie i soli", ale i we wcześniejszych krótkich formach, "Dalej jest dzień" czy "To, czego chce", unifikuje światy. Pokazując problem ukraiński udowadnia, że kłopot jest globalny. Zakończenie jednej nie zamknie otwarcia nowej wojny. To piekło nigdy się nie skończy. Popiół z wulkanu. Ten film to diament.

8/10

"Pod wulkanem", reż. Damian Kocur, Polska 2024, dystrybutor: TVP, premiera kinowa: 11 października 2024 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pod wulkanem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy