Cielecka: Nie można stać w miejscu
Magdalena Cielecka przyjechała do Gdyni na 36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Jesteście ciekawi, jakie filmy lubi aktorka i dlaczego co roku przyjeżdża na festiwal?
Czy ma pani oczekiwania co do festiwalu? W tym roku zmienił on swoją formułę.
- Cieszę się, że te zmiany przyszły, ale nie mam specjalnych oczekiwań. Nie wymagam, żeby wszystko zmieniło się w ciągu jednego roku. To musi następować stopniowo. Bardzo się cieszę, że ten konkurs jest zawężony. Oczywiście czas to zweryfikuje.
Czy są na tym festiwalu filmy, na które czeka pani szczególnie?
- Zawsze czekam na filmy młodych twórców. Najbardziej jestem ciekawa debiutów i panoramy polskiego kina, czyli filmów, które nie zostały wybrane do konkursu głównego. Wyobrażam sobie, że są to filmy równie dobre.
Czy zmiany w tegorocznym festiwalu wynikają z tego, że coś się psuło?
- Nie o to chodzi. Życie i świat, który idzie do przodu, wymaga od nas, w każdej dziedzinie tego, żeby się zmieniać. Nie można stać w miejscu.
Ogląda pani polskie kino tylko ze względów zawodowych?
- Przede wszystkim oglądam dla przyjemności, ale oczywiście jest to dla mnie ważne ze względów zawodowych. Chcę wiedzieć, co się dzieje w kinie i chcę wiedzieć, jacy nowi twórcy pojawiają się na rynku. Ale przede wszystkim oglądam te filmy jako widz i jako widz je oceniam. Kryterium jest bardzo proste: albo film mnie porusza, albo nie.
Ma pani swój ulubiony polski film?
- Gdybym się głębiej zastanowiła, to na pewno nie byłby to jeden film. Z czasem te tytuły się zmieniają. Trudno jest mi przywołać teraz konkretny film.
Przyjechała pani na cały festiwal?
- Tak.
Czy po festiwalu czeka panią wytężona praca w Warszawie? Jakieś nowe projekty?
- Teraz zrobiłam sobie wolny czas. To jest mój zamierzony urlop. Przez ostatni rok byłam bardzo zmęczona i zajęta. Więc teraz mam czas dla siebie i go wykorzystuję.
Zagrała pani już wiele ról. Czy jest jeszcze coś, o czym pani marzy?
- Chciałabym w końcu zagrać coś komediowego. Coś, co zmieniłoby postrzeganie mnie, jako aktorki. To byłoby bardzo fajne.
Rozmawiała: Dominika Gwit (PAP Life)