Festiwal w Gdyni bez dyrektora
Trwają poszukiwania dyrektora artystycznego przyszłorocznego festiwalu w Gdyni. Oprócz tego zmieni się także termin imprezy.
Pomorska Fundacja Filmowa szuka osoby, która podejmie się kierowania imprezą w 2010 roku. Dla obecnego dyrektora artystycznego Mirosława Borka tegoroczny festiwal będzie ostatnim w tej roli.
"Tego [festiwalu - red.] zmienić się po prostu nie da i zmarnuję sobie najbliższe lata życia. Pewnie skończy się tak, że prędzej czy później machnę na to ręką. I zmagał się będzie z tym ktoś inny" - twierdził podczas zeszłorocznego festiwalu Bork.
I tak jak mówił, machnął w końcu ręką. Problem w tym, że na razie nie można znaleźć nikogo na jego miejsce. Wśród kandydatów byli podobno Roman Gutek i Juliusz Machulski.
"To plotka" - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" ten pierwszy.
I dodaje: "Rzeczywiście będę organizował w maju w Gdyni festiwal, ale swój własny - zupełnie inny niż Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu".
Także Machulski zaprzecza jakoby dostał taką propozycję. Poza tym on zajęty jest pracami nad nowym filmem.
Według informacji "GW" stanowisko proponowano też znanemu i cenionemu filmoznawcy Markowi Hendrykowskiemu.
"Dostałem taką propozycję, ale jej nie przyjąłem. Festiwal w Gdyni potrzebuje zmian, ale mam wrażenie, że jeszcze do nich nie dojrzał. Może za dwa lata będzie lepszy czas?" - przyznał Hendrykowski.
Trudno dziwić się jego decyzji, bo obecne kompetencje dyrektora artystycznego są znikome. Nie decyduje on ani o selekcji filmów do konkursu, ani o składzie jury, a organizatorzy wcale nie chcą tego zmieniać.
Czasu do przyszłorocznego festiwalu w Gdyni nie ma tymczasem za wiele. Tym bardziej, że odbędzie się on nie jak dotychczas we wrześniu, ale pomiędzy 24 a 29 maja. Złośliwi twierdzą, że nowy termin umożliwi najważniejszym krytykom świata przybycie do Polski zaraz po zakończeniu się festiwalu w Cannes. Dotychczas mieli taką możliwość po imprezie w Wenecji, ale niespecjalnie chcieli z niej korzystać.