Ostatni dzień Cannes
Dziś ostatni dzień Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes. Prestiżowa impreza dla bogaczy, a zarazem święto światowego kina zamyka swe podwoje na rok. Choć ulica La Croissette wyludni się dopiero wieczorem, warto już rozważyć co najbardziej utkwiło nam w pamięci z tegorocznego festiwalu w Cannes.
Canneński festiwal rozgrywa się na dwóch planach - z jednej strony konkurs, walka o Złotą Palmę i związany z nią rozgłos i uznanie, z drugiej - najgłośniejsze premiery filmów komercyjnych i pozakonkursowe objawienia znanych twórców.
Dopiero dziś poznamy laureatów konkursu, ale kilka wydarzeń można uznać już w tej chwili za "gwoździe programu" festiwalowego. Długo oczekiwana premiera "Indiany Jonesa" Stevena Spielberga, czy też gorąco przyjęta "Vicky Cristina Barcelona" Woody'ego Allena. Emocje wzbudziła też dylogia "Che" Stevena Soderbergha, dzieląc raczej festiwalową publiczność na dwa obozy, niż łącząc ją we wspólnym pomruku zadowolenia i podziwu.
W Cannes nie zabrakło także polskich akcentów. Maciej Szczerbowski, współreżyser kanadyjskiej animacji "Madame Tutli-Putli", został laureatem Canal+ Award dla najlepszego krótkometrażowego filmu. W ramach sekcji ACID (l'Association du Cinéma Indépendant pour sa Diffusion) zaprezentowano dokumentalny film Andrzeja Dybczaka i Jacka Nagłowskiego - "Gugara", a "Cztery noce z Anną" nowe dzieło Jerzego Skolimowskiego w sekcji "Quinzaine des Realisateurs" ("Piętnastka reżyserów"). Ciepło przyjęty został dokument "Oczyma pokolenia Jana Pawła II". Canneńskiej publiczności przypomniano także nobliwe już dzieło Andrzeja Wajdy "Kanał". A wymienione tu filmu stanowią tylko fragment polskiej aktywności na festiwalu.
Zwycięzców i przegranych poznamy już dzisiaj. Kolejny MFF w Cannes powoli przechodzi do historii. Jaki był jego wkład w obraz światowego kina przekonamy się w ciągu nadchodzących 12 miesięcy, czekając na kolejną edycję.