Eva Longoria skarży się na złe traktowanie kobiet i Latynosów w Hollywood
Znana z kultowego serialu "Gotowe na wszystko" Eva Longoria od pewnego czasu sprawdza się też jako reżyserka. Ma już w dorobku siedemnaście produkcji telewizyjnych i krótkometrażowych. Gwiazda, której pełnometrażowy debiut reżyserski, film "Flamin’ Hot: Smak sukcesu" wzbudził wiele kontrowersji jeszcze w trakcie tworzenia, nie ma jednak wątpliwości, że każdy błąd może zakończyć jej karierę. Zdaniem Longorii kobiety w Hollywood dostają znacznie mniej szans niż mężczyźni.
Eva Longoria była ostatnio gwiazdą wydarzenia Women in Motion (Kobiety w kinie) organizowanego przy okazji Festiwalu Filmowego w Cannes. Jak wyznała, przed debiutem reżyserskim czuła ogromną presję oczekiwań - jako kobieta, debiutantka i Latynoska.
"Czułam wagę mojej społeczności. Wagę każdej kobiety reżyser" – powiedziała o początku zdjęć do filmu "Flamin’ Hot: Smak sukcesu", w którym opowiada prawdziwą historię woźnego, który wymyślił słynny smak chrupek.
Doświadczenia związane z realizacją tego filmu utwierdziły ją w przekonaniu, że kobiety i mężczyźni nie są w Hollywood traktowani tak samo. Szczególnie jeśli chodzi o zyski z filmów. W przypadku kasowej porażki, studia filmowe o wiele bardziej skłonne są dać drugą szansę reżyserom niż reżyserkom.
"Nie dostajemy dużego kawałka tego tortu. Mój film nie był niskobudżetowy – nie kosztował 100 milionów dolarów, ale też nie dwa miliony. Kiedy ostatni raz Latynoska reżyserowała film dla dużego studia filmowego? 20 lat temu? Możemy sobie nakręcić film raz na 20 lat. Problem jest taki, że jeśli film poniesie porażkę, ludzie powiedzą, że latynoskie historie się nie sprzedają, a kobiety nie są dobrymi reżyserami. Nie dostajemy dużo szans. Biały mężczyzna może wyreżyserować film za 200 milionów dolarów, który będzie klapą finansową, a i tak zaraz dostanie kolejny film. I w tym tkwi problem. Dość, ze dostaję jedną szansę, to muszę pracować dwa razy ciężej, dwa razy szybciej, dwa razy taniej. Mnie to jednak napędza, czyni bardziej zdeterminowaną" – stwierdziła Longoria.
Aktorka dodała też, że do kinomanów dociera fałszywy obraz tego, jak wygląda rola kobiet w branży.
"Ważne jest to, w jaki sposób mierzymy sukces. Studia i sieci telewizyjne klepią się po plecach mówiąc, że podwoiły liczbę kobiet pracujących za kamerą. Kiedyś była to jedna kobieta, a teraz dwie. No i dobra, technicznie rzecz biorąc mówicie prawdę, ale nadal zatrudniacie tylko dwie kobiety" – powiedziała gwiazda.
Kiepsko też jej zdaniem wygląda sytuacja latynoskich twórców.
"28 procent biletów kinowych sprzedawanych w Ameryce kupują Latynosi. Filmy nie odniosą sukcesu, jeśli nie będą miały latynoskiej widowni. Dlaczego więc nie tworzy się więcej filmów dla tej sporej grupy ludzi kupujących bilety? Jeśli nie będziecie tworzyć dla nas, może w końcu nie kupimy biletu. Wciąż jest nas za mało przed i za kamerą. Jeśli chodzi o latynoskie artystki, to jest nas zaledwie 5 proc. w kinie i telewizji, podczas gdy niedawno było nas 7 proc.. Kiedy więc patrzy się na dane, widać, że progres w Hollywood jest mitem" – powiedziała Longoria.
Czytaj więcej: Eva Longoria debiutowała w Cannes w sukience wartej 40 dolarów