Zakazana miłość w Cannes
Najwięcej kontrowersji drugiego dnia festiwalu w Cannes wzbudził konkursowy pokaz chińskiego filmu "Spring Fever" w reżyserii Lou Ye.
Chiński reżyser rozzłościł trzy lata lat temu władze swojego kraju filmem "Letni pałac", który także pokazywany był na festiwalu w Cannes. Poszło o sceny, pokazujące demonstrację na planu Tienanmen.
Reżyser dostał wtedy pięcioletni zakaz wykonywania zawodu, swój najnowszy film - "Spring Fever" -kręcił w tajemnicy za pieniądze francuskich i hongkońskich producentów. Jego najnowszy film z pewnością spotkałby się w Chinach z cenzorskimi nożycami, opowiada bowiem o czwórce młodych ludzi - trzech chłopcach i dziewczynie - odkrywających swoją seksualność. W filmie nie zabrakło wątków homoerotycznych.
- Mam nadzieję, że będę ostatnim twórcą, któremu władze naszego kraju w ten sposób zablokowały karierę. Liczę na to, że żaden Z moich młodszych kolegów nie będzie miał już takich kłopotów - Lou Ye mówił na dzisiejszej konferencji prasowej.
Posłuchaj relacji korespondentki RMF FM Katarzyny Sobiechowskiej-Szuchty
Angielski tytuł filmu Ye zubaża jego poetycki charakter. W oryginale brzmi on: "Pijana wiosennym powietrzem noc". Recenzent "Variety" zauważa jednak, że choć scenariusz "Spring Fever" przewyższa niedbały tekst "Letniego pałacu", to filmowi brakuje świeżości i oryginalności innego filmu Ye - "Suzhou River". Zarzutowi schematyczności psychologicznej konstrukcji bohaterów "Spring Fever" towarzyszy uczucie monotonii następujących "jedna po drugiej" homoseksualnych scen erotycznych.
Drugiego dnia festiwalu zaprezentowano także inne filmy konkursowe: "Tetro" Francisa Forda Coppoli i "Fish Tank" Brytyjki - Andrei Arnold.