Berlinale 2015
Reklama

Berlinale 2015: Różne oblicza cielesności

Gromkimi brawami zakończył się pokaz premierowy prezentowanego w konkursie głównym Berlinale "Body/Ciało" Małgorzaty Szumowskiej. W kuluarach mówi się, że podejmujący temat kontaktu z zaświatami film to największe dokonanie w karierze reżyserki "W imię...". Ciało było również jednym z głównych tematów gorąco oczekiwanych "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Ekranizacja bestsellerowej powieści E.L. James jest niemal tak samo niedorzeczna i pełna nieścisłości jak jej literacki pierwowzór.

Główny bohater "Body/Ciała", cyniczny prokurator (Janus Gajos) jest zmęczonym mężczyzną w średnim wieku, który nie potrafi dogadać się z córką (Justyna Suwała). Pewnego dnia w jego życiu pojawia się Anna (Maja Ostaszewska), terapeutka dorabiająca po godzinach jako medium. Przekonuje pogrążonych w żałobie bohaterów, że bliska im zmarła osoba chce się z nimi skontaktować.

Spotkanie sceptyka z entuzjastką seansów spirytystycznych jako droga do naprawienia relacji ojca z chorującą na bulimię córką - fabuła "Body/Ciała" w rękach mniej doświadczonego reżysera łatwo mogłaby osunąć się w autoparodię. W precyzyjnym scenariuszu Szumowskiej, napisanym wspólnie z operatorem Michałem Englertem, nie ma jednak ani jednego fałszywego tonu, jest za to sporo empatii, ciepła i nienachalnej symboliki. "Body/Ciało" jest głęboko zanurzone w polskiej rzeczywistości spod znaku szarych PRL-owskich bloków, wszechobecnych tabloidowych nagłówków i konserwatywnego katolicyzmu. Szumowska z podziwu godną sprawnością łączy z pozoru nieprzystające do siebie elementy fabuły, pewną ręką prowadząc aktorów, którzy pod jej batutą tworzą niezwykle szczere i zniuansowane kreacje.

Reklama

Chyba jeszcze żaden polski twórca nie opowiadał tak pięknie o starciu pierwiastka duchowego z materialnym. Szumowskiej udała się w "Body/Ciele" rzecz niełatwa: tworząc film o spotkaniu sceptyka ze spirytualistką, wplatając gdzieś obok wątek chorej na bulimię dziewczyny, twórczyni "33 scen z życia" ani na chwilę nie zbacza z wyznaczonego kursu, nie wpada w pretensjonalny ton ani w groteskę. I mimo że rozważania reżyserki na temat roli tytułowego ciała w kulturze i życiu jednostki wydają się mało pogłębione, Szumowska z powodzeniem unika banału za pomocą najszlachetniejszego z narzędzi - humoru.

W sekcji konkursowej zaprezentowano także najnowszy film Petera Greenawaya "Eisenstein in Guadajuato", poświęcony wyprawie rosyjskiego reżysera do Meksyku. Nieukończony projekt "Que viva México!" był solą w oku twórcy "Października" - meksykański epizod przeszedł do historii jako najbardziej ambitna filmowa porażka w karierze awangardowego reżysera.

Niekonwencjonalna biografia jednego z najwybitniejszych filmowców ery kina niemego wzbudziła skrajne emocje wśród dziennikarzy. Reżyserska maniera Greenawaya, nieustannie balansującego na cienkiej granicy między kiczem a stylizacją, ma w sobie sporo wdzięku, lecz na dłuższą metę bywa męcząca. Reżyser "Pillow Book" bawi się kolorami, dzieli ekran na kilka równoważnych części, wkleja w swój film panoramy 360 stopni, wywija kamerą przyprawiające o zawrót głowy piruety.

Estetyka przesady podkreślona jest teatralną grą wcielającego się w tytułowego bohatera Elmera Bäcka, przeżywającego w Meksyku seksualne przebudzenie kosztem zawodowej porażki. Całość okrasza Greenaway żartobliwą (i absolutnie genialną) muzyką Sergiusza Prokofiewa, trafnie puentującą absurdalny ton opowiadanej przez reżysera historii.

Skrajnie odmiennym doświadczeniem był z kolei pokaz "Pięćdziesięciu twarzy Greya", najbardziej oczekiwanego filmu tegorocznej edycji Berlinale. Spora kolejka na pokaz prasowy ustawiła się już na dobre półtorej godziny przed seansem, a i tak niektórzy spóźnialscy musieli obejść się smakiem. Czy warto było dać się stratować tłumowi rozentuzjazmowanych dziennikarzy, by obejrzeć ekranizację powieści o romansie niewinnej studentki z tajemniczym milionerem ze słabością do bdsm )skrótowiec pochodzący od słów "związanie" i "dyscyplina" (ang. bondage & discipline, B&D), "dominacja" i "uległość" (ang. domination & submission, D&S), sadyzm i masochizm (ang. sadism & masochism, S&M)zaledwie dwa dni przed polską premierą?

Fabuła filmu Sam Taylor-Johnson jest prawie tak niedorzeczna i pełna nieścisłości jak książka, w oparciu o którą został on nakręcony. Czy jednak z powieści można było wycisnąć coś więcej, chcąc jednocześnie pozostać wiernym duchowi oryginału?

Sam Taylor-Johnson do spółki ze scenarzystką Kelly Marcel próbują w swoim filmie - i chwała im za to - wykrzesać z materiału źródłowego elementarny zarys postaci, choć odrobinę je zniuansować, wydobyć na wierzch ich motywacje. Uzbrajają nieśmiałą i nijaką Anę (Dakota Johnson) w poczucie humoru, które kilkukrotnie z powodzeniem przekuwa balon gromadzonego w ilościach hurtowych patosu (całkiem udane nawiązanie do roli Dornana w "Upadku"!).

Wygładzają wizerunek Greya (Jamie Dornan), rezygnując ze scen, które przedstawiają go dość jednoznacznie jako psychopatę i stalkera. Wszelkie próby odautorskich komentarzy padają jednak ofiarą powieści E.L. James i jej pokręconej logiki (a raczej jej braku), sukcesywnie odzierając przedstawiony przez reżyserkę świat z resztek wiarygodności.

Lwią część powieści E.L. James stanowią rozbudowane opisy erotycznych przygód Any i Christiana. Twórcy adaptacji zdecydowali znacznie ograniczyć liczbę scen seksu (nie, nie będzie fragmentu z tamponem). Filmowa wersja pozbawiona jest również wulgarności i dosłowności, jaka charakteryzowała tekst James, lecz nie oznacza to, że Taylor-Johnson boi się nagości.

Reżyserka portretuje bohaterów w dużych zbliżeniach, pozwalając kamerze Seamusa McGarveya uchwycić najdrobniejsze uniesienia podnieconych ciał. Seks w "50 twarzach Greya", nawet ten bdsm, jest zawsze bardzo zmysłowy i romantyczny. To wizja romansu skrojona na miarę kobiecych fantazji o kochanku idealnym: równie zaborczym, co wyczulonym na potrzeby partnerki.

65. edycja Berlinale potrwa do 15 lutego. O Złotego Niedźwiedzia walczą w tym roku m.in. Terrence Malick, Andrew Haigh i wspomniani Małgorzata Szumowska oraz Peter Greenaway.

Małgorzata Steciak, Berlin

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy