Początek Berlinale
Western braci Coen "Prawdziwe męstwo" zainauguruje w czwartek, 10 lutego, festiwal w Berlinie. Tak rozpocznie się impreza, ale ten pierwszy film niech nie zwiedzie kinomanów. To polityka będzie motywem przewodnim większości konkursowych produkcji - i nie tylko tych konkursowych.
Kradzież dokumentalnego filmu "Chodorkowski" 10 dni przed początkiem festiwalu sugeruje, że nawet rosyjskie specsłużby interesują się kinem. Tego, czy były to służby premiera Putina czy chwyt marketingowy, dowiemy się później. Dziś wiadomo, że komputery z gotową wersją filmu "Chodorkowski" przez ostatni tydzień się nie znalazły i dzięki temu o Cyrylu Tuschim, niemieckim reżyserze rosyjskiego pochodzenia i o jego filmie jest głośno.
Prawdziwie puste będzie krzesło dla Janara Panahiego - członka jury Berlinale, który nie przyjedzie, bo irański reżim skazał go na 6 lat więzienia za filmy. Jeden z nich "Offside", w piątek, 11 lutego, w rocznicę Irańskiej Rewolucji będzie pokazany w Berlinie. Konkursowe dzieła też są pełne polityki: "Turyński koń" opisuje moment, w którym Nietsche popadł w obłęd i zapoczątkował koniec świata. "Mój najlepszy wróg" o przedwojennej przyjaźni nazisty i Żyda. "Kto jeśli nie my" o romansie syna nazistowskiego pisarza i działaczki RAF-u.
"El Premio" to debiut Pauli Markowitch z Argentyny. Pomagał jej operator Wojciech Staroń. Ten jedyny film z polskim śladem w głównym konkursie to obraz wojskowych rządów w Argentynie przed 40 laty.
Zobacz nasz raport specjalny poświęcony Międzynarodowemu Festiwalowi Filmowemu w Berlinie!
Adam Górczewski
RMF FM