Roman Polański nie odzyska członkostwa w Amerykańskiej Akademii Filmowej
We wtorek, 25 sierpnia, sąd w Los Angeles podjął decyzję w sprawie pozwu, jaki w kwietniu 2019 roku złożył Roman Polański. Oskarżył w nim przyznającą Oscary Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej o to, że bez ostrzeżenia i szans na sprawiedliwy proces wyrzuciła go ze swoich szeregów w maju 2018 roku. Sędzia Mary Strobel orzekła, że Akademia miała prawo tak zrobić.
Roman Polański uciekł ze Stanów Zjednoczonych w 1978 roku po tym, jak nie czekając na wyrok w tej sprawie przyznał się do seksu z nieletnią. Od tamtego czasu w świetle amerykańskiego prawa pozostaje zbiegiem, a wszelkie próby ekstradycji reżysera zakończyły się fiaskiem. W uzasadnieniu wtorkowego wyroku Strobel przyznała Polańskiemu rację, że Akademia powinna go uprzedzić przed pozbawieniem go członkostwa, jednak zaznaczyła, że błąd ten został naprawiony, a Polański mógł złożyć stosowne wyjaśnienia.
Adwokat Polańskiego, Harland Braun przyznał, że prawdopodobnie nie będzie wnosił apelacji od tego wyroku. Zapytany o to, dlaczego dla polskiego reżysera bycie członkiem Amerykańskiej Akademii Filmowej jest takie ważne, odpowiedział, że wcale takie nie jest. "Nic dla niego nie znaczy. Chodzi o sytuację, w której zostaje się wyrzuconym bez szans na wytłumaczenie" - powiedział Braun.
Przesłuchanie w Sądzie Najwyższym Los Angeles zostało przeprowadzone zdalnie. Sędzia połączyła się z prawnikami Akademii za pomocą wideokonferencji. Braun zjawił się na sali rozpraw osobiście. Z maską na twarzy i egzemplarzem książki Sama Wassona "The Big Goodbye: Chinatown and the Last Years of Hollywood". Tej samej, która zostanie przeniesiona na duży ekran przez Bena Afflecka.
Braun w trakcie półgodzinnego oświadczenia przed sędzią podjął również temat niesprawiedliwości, jaka jego zdaniem spotyka Romana Polańskiego ze strony amerykańskich sądów. Wielokrotnie już prosił o wydanie zaocznego wyroku w sprawie sprzed lat, by reżyser mógł bez groźby aresztowania podróżować po Stanach. Wszystkie takie prośby kończyły się jednak odmową. Sprawa nie zostanie zakończona, póki Polański nie stawi się osobiście w sądzie.
Adwokat Polańskiego wspomniał także o niedawnym filmie Quentina Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood" poświęconym sprawie morderstwa żony reżysera, aktorki Sharon Tate. Po jego obejrzeniu odradzał Polańskiemu seans. "Moim zdaniem nie jest to dobry film" - stwierdził Braun oceniając, że Tarantino wyśmiewa Polańskiego, a Tate traktuje jako "żart".