Reklama

Ekstradycja Polańskiego... za rok

Procedura ekstradycji do USA Romana Polańskiego może potrwać nawet rok - zapowiedziała w niedzielę, 31 stycznia, szwajcarska minister sprawiedliwości, Eveline Widmer-Schlumpf.

Polańskiego oskarżono o to, że w 1977 roku w willi Jacka Nicholsona podał 13-letniej Samancie Geimer narkotyk Quaalude i dokonał na niej gwałtu. Reżyser tłumaczył, że seks odbył się za jej zgodą, ale w Kalifornii stosunek z osobą małoletnią uznawany jest za tzw. gwałt w prawnym znaczeniu.

Na wniosek prokuratury w Los Angeles we wrześniu ub.r. Polańskiego aresztowano w Szwajcarii. Przetrzymywano go w więzieniu przez dwa miesiące, a potem przewieziono do jego rezydencji w górach, gdzie przebywa w areszcie domowym.

Reklama

22 stycznia br. sąd w Los Angeles orzekł, że reżyser nie może być osądzony zaocznie i musi wrócić do USA, aby sprawa jego oskarżenia o gwałt na 13-latce została ostatecznie zakończona.

Obecnie władze szwajcarskie rozpatrują wniosek amerykańskiej prokuratury o ekstradycję.

Według minister Widmer-Schlumpf "po decyzji Federalnego Biura Sprawiedliwości wyrażającej zgodę na ekstradycję Polańskiego do USA, ma on możliwość złożyć odwołanie do federalnego trybunału karnego, a potem do trybunału federalnego".

"W przypadku odwołania procedura ekstradycji może się jeszcze przedłużyć. Trudno powiedzieć ile czasu, ale może to trwać od kilku miesięcy do roku, tak jak już wcześniej bywało" - dodała.

Rzecznik szwajcarskiego Ministerstwa Sprawiedliwości zapowiedział na początku stycznia, że decyzja w sprawie ekstradycji jest przygotowywana i może być wydana w styczniu lub w lutym.

Zobacz także:

Berlinale bez Polańskiego

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy